Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Facebook YouTube
Facebook YouTube
Marcin Malik
Bunkier

Witam na stronie Kompas. Mam na imię Marcin i to jest moja opowieść. Podróżuję gdyż sprawia mi to przyjemność a przy okazji jest to wspaniały sposób na ciągłą samoedukację, która wzbogaca światopogląd i otwiera oczy na rzeczy dotąd niezauważalne, zarówno w odległych krajach jak i mi najbliższych. Poznawajmy inne kultury lecz szanujmy i brońmy swojej.

Czytaj więcej O AUTORZE

Kanał YouTube

Polecam mój pełen przygód kanał YouTube

Przekaż darowiznę

Jeśli lubisz stronę Kompas i chciałbyś wesprzeć ten projekt, przekaż darowiznę naciskając na poniższy guzik.

Polityka Prawdy

Wyszukiwanie
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Wycieczki do Azji

Szpieg – book

Miejsce na reklamę

Parę słów od autora

Podróżując od chrześcijańskich pozostałości Konstantynopola i piasków antycznej Persji, poprzez Himalaje, Wielki Mur Chiński oraz gęste dżungle Borneo zdałem sobie sprawę, że świat powinien mieć swój ustalony porządek. Dlatego pomimo moich pięknych przygód i doświadczeń zawsze pamiętałem do której kultury ja sam należę i doceniałem także piękno oraz wartości naszej pięknej - Białej Chrześcijańskiej cywilizacji.

Wymiana walut

CurrencyRate

Prognoza pogody
Wyprawy

2012 Azja Południowo-Wschodnia

Napisał: Marcin Malik

Wyprawa do Azji południowo-wschodniej

 

W Azji południowo-wschodniej byłem już wiele razy, gdyż jest to najpopularniejszy kierunek turystyczny. W roku 2012 za cel postawiłem sobie pojechać do krajów w których już byłem, lecz tym razem chciałem zostać dłużej, aby zobaczyć je znacznie lepiej. W Tajlandii byłem tylko z powodu przesiadek, gdyż tam były najtańsze loty. Wkrótce jednak pojechałem do Kambodży, a następnie do Wietnamu, Singapuru, oraz Malezji zachodniej i Borneo malezyjskim. W każdym z tych krajów byłem długo i poznałem je tak jak zawsze chciałem. Jadąc ze stanu Sarawak do stanu Sabah, wstąpiłem też do Brunei.

 

Wstęp do wyprawy po Azji południowo-wschodniej 2012

Tegoroczna wyprawa obfitowała w wiele przygód i choć w niektórych krajach byłem wcześniej, tym razem przemierzyłem je i poznałem bardzo dobrze. Co do czasu wyprawy to planowałem 3,5 miesiąca lecz zostałem jeden tydzień dłużej. Wyleciałem z Heathrow 29.06.12 liniami Jet Airways z przesiadką w Delhi, a wróciłem 18.10.12, co oznacza, że moja wyprawa zajęła około trzy miesiące i trzy tygodnie. Wylądowałem w Bangkoku gdyż w czasie gdy kupowałem bilet loty były najtańsze (£481 powrotny). W roku 2012 swoją bazę miałem w Tajlandii lecz pełną wyprawę odbyłem po Kambodży, Wietnamie, Singapurze, Malezji zachodniej, Malezji wschodniej (Sarawak i zacząłem Sabah) oraz byłem też w Brunei.

Mapa Azji południowo-wschodniej.

Mapa Azji południowo-wschodniej.

Przy okazji chciałbym powiedzieć kilka dobrych rzeczy o indyjskich liniach lotniczych Jet Airways. Oprócz dobrego jedzenia i bogatej kolecji filmów i muzyki na pokładzie, jest to także bardzo elastyczna linia gdyż za zmianę lotu powrotnego nie musiałem nic zapłacić a za drugą zmianę byłoby to tylko £30. Na przykład linie Emirates czy Etihad, którymi latałem często wcześniej nakładają ogromne opłaty za zmianę daty.

Tajlandia

W 2011 roku podróżowałem po całej Tajlandii aż dwa miesiące dlatego tym razem potraktowałem Bangkok jako miasto przesiadkowe oraz miejsce gdzie mnie porządnie wymasowali i nakarmili. Odwiedziłem też kilka świątyń, które już i tak bardzo dobrze znałem oraz zrobiłem tanie zakupy i zabawiłem się trochę. Jeszcze raz zobaczyłem Wat Arun, świątynię leżącego Buddy oraz tradycyjnie już poszedłem na trening thai – boxingu. W Bangkoku w 2012 roku byłem więc krótko lecz były to piękne dwa razy.

Wat Phra Kaew i Świątynia Emeraldowego Buddy. Bangkok, Tajlandia.

Wat Phra Kaew i Świątynia Emeraldowego Buddy. Bangkok, Tajlandia.

Kambodża

Następnie autobusem pojechałem do tajskiej granicy z Kambodżą w Aranya Prathet i ze strony kambodżańskiej (Poipet) wziąłem następny autobus, którym dostałem się do Siem Reap i świątyń Angkor Wat. Mimo, że byłem już w cześniej w tym kraju, to dopiero teraz, po spędzeniu prawie miesiąca zrozumiałem czym na prawdę jest Kambodża i jak wiele ma ona do zaoferowania. Oprócz Angkor Wat spędziłem kilka dni w stolicy kraju Phnom Penh gdzie zobaczyłem między innymi kolorowy i ozdobiony ezgotycznymi roślinami Pałac Królewski a potem także Muzeum Narodowe zbudowane w tradycyjny khmerski sposób. Byłem też w muzeum Tuol Sleng (S -21) oraz na polach śmierci Choeung Ek gdzie widziałem efekty ludobójstwa komunistycznego reżimu Czerwonych Khmerów.

Z drugiej strony Kambodża to nie tylko Czerwoni Khmerzy i Angkor Wat. Byłem też na egzotycznych wyspach, spacerowałem po plażach i nurkowałem w morzu. Pojechałem do miasteczka Kep gdzie spróbowałem grillowanych ryb i skąd popłynąłem na ciepłą, pokrytą palmami Wyspę Królików. Miło też wspominam wieś Kampot gdyż pojechałem stamtąd rowerem poprzez pola ryżowe i chatki zbudowane na balach i co dało mi bardzo dobrą szansę na obserwację życia wiejskiego w Kambodży. Oprócz tego jechałem bambusowym pociągiem, zobaczyłem wiele ciekawych świątyń buddyjskich i jaskiń a na sam koniec wypatrywałem delfiny Irrawaddy pływające w rzece Mekong. Kambodża jest bardzo interesującym i pięknym krajem natomiast Angkor Wat to jeden z cudów świata, który koniecznie należy zobaczyć.

Angkor Wat. Kambodża.

Angkor Wat, Kambodża.

Od czasu gdy byłem w Kambodży ostatni raz, w 2004 roku, kraj ten poszedł na przód. Były już drogi i bankomaty a stolica kraju Phnom Penh oraz drugie najwazniejsze miasto Siem Reap (baza do Angkor Wat) były innymi miejscami. W 2004 roku Kambodża była drewniana i prymitywna natomiast w 2012 stała na wyższym poziomie. Kambodża, tak samo jak Laos i Birma to kraje rozwijające się które rozwijają się bardzo szybko.

Warto też wspomnieć że Angor Wat to znajdująca się na ponad 16 hektarach monumentalna budowla która zacżęła być budowana w XII wieku i do początku XIX wieku była ukryta w dżunglii i nieznana dla świata zachodniego. Dopiero francuski podróżnik i odkrywca Henri Mouhot opisał Angkor w jednej ze swoich publikacji w 1860 roku. Od tego czasu zaczęły się prace konserwacyjne i dzięki francuskiemu kolonializmowi możemy podziwiać Angor jaki jest dziś.

Wietnam

Kolejnym krajem był Wietnam, po którym podróżowałem od południa do północy przez miesiąc i przyznam że kraj ten okazał się moją kolejną wielką przygodą. Swoją wietnamską podróż zacząłem od Ho Chi Minh city choć wolę starą nazwę „Sajgon” gdyż ta nazwa ma duszę oraz prawdziwy charakter Wietnamu i nie jest powiązana z szatańskim komunizmem. Najbardziej w Sajgonie polecam bardzo interesujące Muzeum Wojny, w którym opowiedziana jest historia amerykańskiej inwazji na Wietnam, prześladowania Wietnamczyków, masowe morderstwa i zrzucanie broni chemicznej przez co do dziś w Wietnamie rodzą się niedorozwinięte dzieci. (Żadna ze stron nie była dobra ale Amerykanie dolali tylko oliwy do ognia).

Spośród wielu interesujących miejsc, takich jak wycieczka po Mekongu czy ozdobiona smokami świątynia Cao Dai byłem między innymi w tunelach Cu Chi gdzie było pokazane jak Wietnamczycy w bardzo sprytny sposób zakładali pułapki na Amerykanów i jak poruszali się pod ziemią. Można śmiało powiedzieć, że caly naród był armią. Następnie pojechałem do nadmorskich miejscowości Mui Ne i Nha Trang choć nie spędzałem czasu tylko nad morzem. Zabrałem swoją ładną blondynkę do wydm piaskowych, jeździłem na strusiu i chodziłem po strumyku wzdłuż czerwonego kanionu. Bardzo mi się też podobały Góry Marmurowe z efektownymi świątyniami, rzeźbami oraz orientalną roślinnością. Warte wspomnienia jest także miasteczko Hoi An, popularne ze względu na starą architekturę oraz Da Nang gdzie po raz pierwszy wylądowali żołnierze amerykańscy (w „obronie demokracji” oczywiście).

Przejażdżka na rowerze w Wietnamie.

Przejażdżka na rowerze w Wietnamie.

Zorganizowałem też rejs z miasta Hue do antycznych świątyń, pagód i grobowców i pojechałem do stolicy Hanoi. Hanoi, mimo że także jest miastem motorowerów było inne niż Sajgon. Oprócz zabytków wokół jeziora Hoan Kiem polecam także sztukę propagandową z czasów Ho Chi Minha gdyż ta daje dobry wgląd w komunistyczny absurd. Z Hanoi pojechałem też podziwiać naturę do Perfume Pagoda oraz wybrałem się do sławnej Zatoki Halong gdzie spędziłem parę dni na statku, zobaczyłem jaskinie, chodziłem po górach i relaksowałem się na plaży. Z drugiej jednak strony nigdy nie zapomnę ogromnego chamstwa w Zatoce Halong oraz instytucjonalnego oszustwa, które polega na ograbianiu turystów (więcej w moim reportażu). Nie zapominajmy, że północ była komunistyczna do granic możliwości i dlatego Wietnamczycy z północy są gorsi niż ci z południa. Na sam koniec wybrałem się do stacji górskiej Sapa gdzie wybrałem się na spacer po górach, obserwowałem pola ryżowe, bawoły przy pracy oraz ludzi w daleko położonych wioskach. Tak, Wietnam to była interesująca motorowerowa przygoda z mocnym anty-amerykańskim uczuciem.

Wietnam przemierzałem z moją piękną i dzielną towarzyszką podróży.

Singapur

Ze stolicy Wietnamu, Hanoi, poleciałem do Singapuru gdzie spędziłem więcej czasu niż przeciętny turysta. W Singapurze byłem aż 6 pięknych dni i myślę że poznałem to miasto w miarę dobrze. Przede wszystkim chylę czoło przed wiecznie demonizowanym Imperium Brytyjskim gdyż Singapur jest najlepszym dowodem na to, że Brytyjczycy zrobili wiele dobrego w krajach kolonialnych na wszystkich kontynentach. Jesteśmy bardzo wylewni w mówieniu o złych rzeczach, które zrobiło Imperium Brytyjskie lecz oni także budowali, kształcili, bronili i rozwijali ekonomie tych krajów, co przynosi im zyski do dziś. Gdyby nie Stamford Raffles to do dziś Singapur byłby pewnie tylko obskurną wioską rybacką na krańcu Półwyspu Malajskiego lecz dzięki wizji jednego człowieka oraz imperium, które mu pomogło Singapur jest światową potęga finansową z wielkim portem oraz wysokim standardem życia. (Dokładnie takie samo zdanie mam o Hong Kongu oraz kilku innych pokolonialnych krajów).

Singapur jest małym krajem / miastem lecz jest bardzo dużo do zobaczenia. Poruszałem się metrem (MRT) i zobaczyłem wszystkie ważne dzielnice. Byłem w Little India gdzie zobaczyłem indyjską kulturę i spróbowałem jedzenia z subkontynentu. Następnie poszedłem do muzułmańskiej dzielnicy Kampong Glam która jest bardzo przyjemna i nie ma nic wspólnego z muzułmańskim ściekiem, który kolonizuję Europę. Obok należy zwrócić uwagę na Parkview Square, który z uwagi na swój wygląd jest nazywany jest budynkiem Batmana z Gotham City. Byłem też w części kolonialnej aby poczuć się bardziej jak w Anglii niż w Azji, następnie w centrum biznesu z jej wieżowcami a potem w Marina Bay gdzie znajduje się atrakcyjny ogród botaniczny. Byłem też oczywiście nad rzeką w The Quays a potem w zawsze pełnym atrakcji Chinatown.

Singapur. Marina Bay.

Singapur. Marina Bay.

Bardzo też polecam singapurskie zoo oraz ogród botaniczny niedaleko Orchard Road, które według mnie są jednymi z najprzyjemniejszych miejsc w Singapurze. Na sam koniec pojechałem do efektownej świątyni buddyjskiej Kong Meng San Phor Se a potem na wyspę Sentosa aby wypocząć na plaży. Biednym podróżnikom, jak ja, polecam też dzielnicę Aljunied gdzie mieszkałem. Jest to dzielnica, której nigdy nie zobaczymy na pocztówkach. Jest to dzielnica tanich barów, tanich hoteli, sklepów erotycznych i burdeli. Aljunied to Singapur inaczej, który ma swój specyficzny klimat.

Malezja

Następnie wsiadłem do autobusu w Singapurze i pojechałem do Malezji Zachodniej gdzie spędziłem ponad trzy tygodnie. Na samym początku popłynąłem na wyspę Pulau Tioman. Chodziłem po dżunglii, wspinałem się na skały, pływałem w morzu i omawiałem ważne sprawy z małpami. Na Pulau Tioman zrozumiałem dlaczego Malezja w pewnych kwestiach podoba mi się o wiele bardziej niż Tajlandia. Otóż w Malezji całą egzotyczną wyspę miałem prawie tylko dla siebie natomiast w Tajlandii czułem się jak w Europie lecz w egzotycznych plenerach. Ja wolę ciszę i spokój. Pojechałem też do Melaki aby zobaczyć pozostałości po holenderskim kolonialiźmie, który zostawił w Malezji wiele dobrego. Nie przegapiłem też stolicy Kuala Lumpur oraz sławnych Petronas Towers a na wycieczkę z KL pojechałem do hinduistycznych jaskiń Batu. Byłem pod wrażeniem nie tylko samych jaskiń ale także bliskiego kontaktu z wężami, które tak uwielbiam.

Chodziłem po górach i próbowałem herbaty prosto z krzaków w Cameron Highlands a potem zorganizowałem dwu dniową wyprawę poprzez dżunglę w parku narodowym Taman Negara. Spałem w jaskini, rozpaliłem ognisko i pływałem w rzece. Czułem, że bliski kontakt z naturą jest tym czego potrzebuję najbardziej w moich wyprawach. Potem pojechałem do plażowego raju Malezji peninsularnej, na wyspy Perhentian, gdzie pływałem z żółwiami morskimi, piłem soki z kokosa i chodziłem po plaży. Warto też wspomnieć, że na Perhentian ludzie bardzo poważnie traktująochronę żółwi morskich. Na sam koniec pojechałem na dobre jedzenie uliczne na wyspę Penang choć byłem też w pięknym ogrodzie botanicznym i w ogromnej świątyni buddyjskiej Kek Lok Si ozdobionej swastykami jako symbolami szczęścia i miłości.

Orangutany w Ośrodku Rehabilitacyjnym Semenggoh na Borneo malezyjskim.

Orangutany w Ośrodku Rehabilitacyjnym Semenggoh na Borneo malezyjskim.

Z Penang złapałem autostop na lotnisko i wkrótce wylądowałem w Malezji Wschodniej. Dostałem się do stanu Sarawak do miasta Kuching. Borneo Malezyjskie dzieli się na stany Sarawak i Sabah i tym razem spędziłem około trzech tygodni w Sarawak natomiast Sabah dopiero zacząłem. Dobrze jest też wiedzieć, że choć Malezja jest krajem muzułmańskim to na Borneo Malezyjskim większość stanowią katolicy. (Hurra!). Moja podróż po Sarawak była podróżą po parkach narodowych. Była to podróż gdzie liczył się dla mnie tylko bardzo bliski kontakt z naturą i dlatego przemierzałem dżungle, byłem w największych jaskiniach na świecie, widziałem tysiące nietoperzy unoszących się na niebie, pływałem w rzekach, widziałem małpki długonose w swym naturalnym środowisku, brałem prysznic pod wodospadami, wspinałem się na góry i łapałem żmije na patyk. Na Borneo byłem na prawdę szczęśliwy gdyż było bardzo mało ludzi lecz za to bardzo dużo drzew i dużo zwierząt. Jedną z rzeczy, która na prawdę mnie ucieszyła to wizyta w ośrodku rehabilitacyjnym orangutanów w Semengogh gdzie orangutany żyły w na wpół dzikich warunkach.

Spośród wielu miejsc, które przemierzyłem w Sarawak pojechałem do parku Gunung Gading aby zobaczysz Rafflesię czyli największy kwiat świata. Kwiat ten został nazwany od założyciela Singapuru Stamforda Raffles 'a gdy ten przemierzał dżunglę Borneo i natknął się na ten cud natury. Byłem też w parku Boko gdzie widziałem małpy i węże i gdzie przemierzałem dżunglę z zabawną Chinką. Pojechałem też do parków Niah i Mulu gdzie przygoda poprzez dżunglę i jaskinie nigdy się nie kończy.

Jeśli chodzi o stan Sabah to byłem tylko w Kota Kinabalu oraz na egzotycznej wyspie w parku narodowym Tunku Abdul Raman. Były to moje ostatnie chwile na plaży i pod palmami choc uśmiechu dodały mi wielkie warany kąpiące się blisko mnie. W drodze powrotnej do Tajlandii najpierw zatrzymałem się na malezyjskiej wyspie Labuan, potem jeszcze raz w Brunei a stamtąd poleciałem do Bangkoku (masaże, pad thai, thai-boxing, bankructwo, powrót do Anglii).

Brunei

Pojechałem też na dwa dni do Sułtanatu Brunei. Ostrzegano mnie wcześniej, że jest nudno ale mimo wszystko było kilka ciekawych obiektów do zobaczenia. Jadąc do Brunei miałem przede wszystkim ogromną satysfakcję, że mogłem tam być i że dotarłem tak daleko. Większość swojego czasu spędziłem w stolicy Bandar Seri Begawan (potocznie BSB), w którego centrum znajduje się meczet Sultan Omar Ali Saifuddin nad atrakcyjnym stawem. Widziałem między innymi ogromny Pałac Sułtana Brunei który jest 5 razy większy od Pałacu Buckingham, widziałem muzeum w którym sułtan trzyma swoje prezenty od głów państw oraz odbyłem wycieczkę łodzią do miasta na wodzie. Potem popłynąłem na ważne spotkanie do lasu mangrowego gdyż byłem umówiony z małpami długonosymi (proboscis). Przedyskutowaliśmy bardzo ważne sprawy!

Meczet Omar Ali Saifuddien in Bandar Seri Begawan. The Sultanate of Brunei.

Meczet Omar Ali Saifuddien in Bandar Seri Begawan. The Sultanate of Brunei.

Brunei także polecam, jako nowe doświadczenie podróżnicze. Na przejściu granicznym poprosiłem o bardzo wyraźną pieczątkę.

Podsumowanie mojej wyprawy po Azji południowo-wschodniej

Moją wyprawę zaliczam do bardzo udanych. Nie udało mi się zobaczyć Sabah w sposób jaki chciałem lecz tylko dlatego że nie warto się było śpieszyć aby za wszelką cenę zaliczyć wszystkie cele. Nie jestem zwolennikiem zaliczania krajów lecz ich dokładnego przemierzania dlatego do Sabah jeszcze wrócę gdy będę miał na to optymalny czas. Poza tym spełniłem wszystkie swoje plany i jestem zadowolony.

Muszę też ostrzec przed liniami Air Asia!!! Zrezygnowanie z lotu i oddanie pieniędzy jest niemożliwe a zmiana daty jest prawie tak droga ja lot. Rezerwując lot z Air Asia należy być pewnym co do dat i miejsca wylotu, rezerwować jak najwcześniej, i zwrócić uwagę na dodatkowe koszty, które wychodzą same w trakcie rezerwacji. Moim zdaniem jest to linia pełna finansowych pułapek, która może się okazać bardzo droga.

Azja południowo-wschodnia.

Azja południowo-wschodnia.

TAGI
PODOBNE ARTYKUŁY
5 komentarzy
  1. Odpowiedz

    marta

    27 października 2014

    ja na ochotnika;)
    sama wypprawa, co tu dużo mówić, godna pozazdroszczenia;) ja nadal nie znalazłam sposobu na to, jak móc wyjechać na tak długi okres, niestety. trasa super. sama niedługo wybieram się do Tajlandii (choć tylko na 2 tygodnie), więc chętnie poczytam inne Twoje artykuły:)
    pozdrawiam

  2. Odpowiedz

    Marcin Malik

    30 czerwca 2014

    Widzę że jest pewna część moich czytelników która lubi uczepić się tylko jednego tematu. Problem z Air-Asia miałem tylko raz a akapit ten jest po to aby nie pokazać że linia ta jest kiepskim przewoźnikiem ale że jest bardzo nieelastyczna i niepomocna pasażerowi. Dlatego właśnie podtrzymuję swoją opinię.
    Spostrzegawcze osoby powinny też zauważyć tu moją dobrą opinię o Jet Airways lecz w naturze czytelników leży niezauważanie dobrych rzeczy.

    Przejdźmy zatem do Waszej opinii na temat samej wyprawy. Kto na ochotnika?

  3. Odpowiedz

    Mikolaj

    30 czerwca 2014

    Air Asia to najlepsza linia budzetowa w Azji. Mozna im zaufac, mają relatywanie mało odwołanych lotów i opóźnień (w porównaniu z Jetstarem, LionAir-em, czy nawet Malaysia Airlines).
    Air Asia jest lepsza niz Ryanair czy Wizzair do kupy wzięci. Czyzby autor leciał po raz pierwszy low-costem?

  4. Odpowiedz

    bubuś

    27 lutego 2014

    Po co ta panika? Każda linia oferuje różne rodzaje biletów. Sztywne daty i z możliwością zmiany. Logiczne, że kiedy kupi się najtańszy bilet (bez możliwości zmian, co zawsze jest zaznaczone), to trudno oczekiwać, że zmienią za darmo! Trzeba czytać warunki przed wykupieniem biletu – ze zrozumieniem. Air Asia akurat ma bardzo czytelną rezerwację, cena całkowita wyskakuje na końcu, NIE ma ukrytych dopłat.

  5. Odpowiedz

    Agnieszka

    3 listopada 2013

    Korzystałam z linii Air Asia na trasie Bangkok – Yangon – Bangkok. Bardzo porządny przewoźnik i nic do zarzucenia. Tanie linie mają to do siebie, że nie ma możliwości dokonywania jakichkolwiek zmian.
    Pzdr,

ZOSTAW KOMENTARZ

  • Zwierzęta
  • Akta plażowe
  • Ciekawi ludzie - niezapomniane twarze
  • Birma (Myanmar)
  • Armenia
  • Tadżykistan