Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Facebook Twitter YouTube
Facebook Twitter YouTube
Marcin Malik
Bunkier

Witam na stronie Kompas. Mam na imię Marcin i to jest moja opowieść. Podróżuję gdyż sprawia mi to przyjemność a przy okazji jest to wspaniały sposób na ciągłą samoedukację, która wzbogaca światopogląd i otwiera oczy na rzeczy dotąd niezauważalne, zarówno w odległych krajach jak i mi najbliższych. Poznawajmy inne kultury lecz szanujmy i brońmy swojej.

Czytaj więcej O AUTORZE

Kanał YouTube

Polecam mój pełen przygód kanał YouTube

Przekaż darowiznę

Jeśli lubisz stronę Kompas i chciałbyś wesprzeć ten projekt, przekaż darowiznę naciskając na poniższy guzik.

Polityka Prawdy

==============================================  „Religia, tak samo jak alkohol, powinna być tylko dla ludzi mądrych”

Marcin Malik

Wyszukiwanie
Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors
Wycieczki do Azji

Szpieg – book

<ul class="cwp-ul "><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Tere ferie kuku</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/wojna-izraela-z-calym-swiatem-czesc-i-atak-hamasu-na-izrael/comment-page-1/#comment-12550">Wojna Izraela z całym światem; część I – 'Atak Hamasu na Izrael’</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Krystyna</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/relacje-z-wypraw/wyprawa-do-arabii-saudyjskiej-2022/comment-page-1/#comment-10900">Wyprawa do Arabii Saudyjskiej 2022</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Ludmiła</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/kulturowe-ubogacenie-europy-czesc-i-murzyni/comment-page-1/#comment-9617">Kulturowe „ubogacenie” Europy; część I 'Murzyni’</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Jerzy</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/relacje-z-wypraw/antyczne-miasta-tajlandii-2011/comment-page-1/#comment-9428">Antyczne Miasta Tajlandii 2011</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Jaspis</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/wojna-izraela-z-calym-swiatem-czesc-i-atak-hamasu-na-izrael/comment-page-1/#comment-9085">Wojna Izraela z całym światem; część I – 'Atak Hamasu na Izrael’</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Kooperatysta</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/projekt-wielkiej-wymiany/comment-page-1/#comment-9070">Projekt Wielkiej Wymiany</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Anonim-próba reklamy. Tekst-nie spam.</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/projekt-wielkiej-wymiany/comment-page-1/#comment-9055">Projekt Wielkiej Wymiany</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Anonim-próba reklamy. Tekst-nie spam.</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/projekt-wielkiej-wymiany/comment-page-1/#comment-9054">Projekt Wielkiej Wymiany</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Anonim-próba reklamy. Tekst-nie spam.</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/projekt-wielkiej-wymiany/comment-page-1/#comment-9053">Projekt Wielkiej Wymiany</a></span></li><li class="recentcomments cwp-li"><span class="cwp-comment-title"><span class="comment-author-link cwp-author-link">Anonim-próba reklamy. Tekst-nie spam.</span> <span class="cwp-on-text"> - </span> <a class="comment-link cwp-comment-link" href="https://www.kompas.travel.pl/polityka-prawdy/projekt-wielkiej-wymiany/comment-page-1/#comment-9052">Projekt Wielkiej Wymiany</a></span></li></ul><!-- Generated by https://wordpress.org/plugins/comments-widget-plus/ -->
Miejsce na reklamę

Parę słów od autora

Podróżując od chrześcijańskich pozostałości Konstantynopola i piasków antycznej Persji, poprzez Himalaje, Wielki Mur Chiński oraz gęste dżungle Borneo zdałem sobie sprawę, że świat powinien mieć swój ustalony porządek. Dlatego pomimo moich pięknych przygód i doświadczeń zawsze pamiętałem do której kultury ja sam należę i doceniałem także piękno oraz wartości naszej pięknej - Białej Chrześcijańskiej cywilizacji.

Wymiana walut

CurrencyRate

Prognoza pogody
Relacje z wypraw

Wyprawa do Pakistanu 2006

Napisał: Marcin Malik

Wyprawa do Pakistanu 2006

Przebieg podróży: Wagah-Lahore-Islamabad-Rawalpindi-Peszawar-Khyber Pass (moje sensacyjne doświadczenia w drodze do Afganistanu)-Taxila-Lahore.

Granica indyjsko-pakistańska w Wagah

Moja podróż po Pakistanie zaczęła się w bardzo śmieszny sposób gdyż przekroczyłem granicę w Wagah gdzie ma miejsce zamknięcie granicy oraz defilada żołnierzy co jest najbardziej teatralnym i komicznym przedstawieniem jakie widziałem do tej pory. Były zbudowane dwie trybuny-jedna po stronie Indii a druga po stronie Pakistanu. Żołnierze maszerowali podnosząc nogi na wysokość twarzy oraz zadzierając je jak baletnice. Robili przy tym bardzo komiczne miny i bardzo się pocili.

Sławna granica Wagah pomiędzy Indiami a Pakistanem. Zmiana warty jest widowiskowa, i pomimo że wygląda jak żart, to jest to poważna gra charakterów zwaśnionych państw.

Sławna granica Wagah pomiędzy Indiami a Pakistanem. Zmiana warty jest widowiskowa, i pomimo że wygląda jak żart, to jest to poważna gra charakterów zwaśnionych państw.

Były momenty gdy bardzo przyśpieszali, po czym zwalniali, znowu podnosili nogi jak najwyżej i znowu biegli. Publiczność była w siódmym niebie, tym bardziej, że mistrz ceremonii po jednej i drugiej stronie kontrolował reakcje ludzi. Był to facet przebrany za pakistańską flagę, który odchylał się do tyłu, po czym ryczał i wył jak indianin a następnie krzyczał „Pakistan” a z drugiej strony ktoś krzyczał:”Hindustan”. Publiczność też ryczała na całe gardła a żołnierze maszerowali, przekręcali się, robili miny i podnosili nogi. Zabawa była przednia. Wszędzie powiewiały flagi i było bardzo głośno a na zamknięcie tej granicy oraz na defiladę przyjeżdżają zagraniczni goście-teraz nawet z Polski. Pod koniec całej ceremonii ściągano flagi ale robiono to równocześnie, tak aby ani indyjska ani pakistańska flaga nie była niżej.

Na koniec jeszcze ostatnie okrzyki „Pakistan” i „Hindustan” i to było już zakończenie tej śmiesznej ceremonii choć dla nich miała ona bardzo poważny charakter. Przed samym przedstawieniem jeden z żołnierzy podszedł do mnie i najpierw kazał się przesiąść Monice, gdyż w Pakistanie kobiety siadają oddzielnie a potem powiedział, że jako gość w jego kraju jestem bardzo mile widziany, że jestem bezpieczny i że Pakistańczycy bardzo lubią obcokrajowców. Powiedział też, że absolutnie nie mam się o co martwić gdyż obywatele pakistańscy odpowiednio się o mnie zatroszczą. Miałem tylko nadzieję, że w ten dobry sposób.

Po paru minutach zaczęliśmy iść w stronę Pakistanu gdzie po drodze towarzyszyły nam kozy oraz mocny zapach cebuli, gdyż duże jej ilości są tutaj importowane z Indii.

Granica Wagah. Tu Hindusi i Pakistańczycy przychodzą na widowisko.

Granica Wagah. Tu Hindusi i Pakistańczycy przychodzą na widowisko.

Tę granicę zaliczam do śmiesznych. (W moich reportażach o innych krajach pisałem także o granicach trudnych, na luzie i mrożących krew żyłach.)

Droga do Lahore

Wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do Lahore, czyli do stolicy kulturowej Pakistanu, która była tylko 30km od granicy. Oczywiście najpierw w autobusie Monika była poproszona o przejście za żelazną bramę z kratami bo to było miejsce dla kobiet, a potem zaczęliśmy jechać. Podczas jazdy ludzie byli mną zainteresowani ale też bardzo mili. Zadawali standardowe pytania; czyli jak mam na imię i skąd jestem ale także co sądzę o Ameryce i czy Indie są szalone? Wielu ludzi mnie też zapraszało do domu na herbatę, na obiad lub żebym w ogóle już z nimi został. Monika po swojej stronie dyskutowała z kobietami na tematy rodzinne. Kobiety pytały Monikę ile ma dzieci i były bardzo zdziwione, że nie miała. Chciały także zobaczyć moje zdjęcie i też nas zapraszały do siebie do domu. Myślę, że obydwoje miło spędziliśmy czas na rozmowie gdyż widoki za oknem były jak z horroru.

Po wyjściu z autobusu, wręcz w tym samym momencie gdy zaczęliśmy szukać rykszy, podszedł do nas Pakistańczyk o imieniu Ahmed, który pomógł nam w targowaniu się i bezpiecznie wysłał do hotelu. Był bardzo miły, dał nam swój numer telefonu i bardzo nalegał, że chce nam pokazać miasto oraz, że chce nas zaprosić do siebie do domu na obiad abyśmy poznali jego rodzinę. Powiedział, że zagraniczni goście bardzo go lubią i może nam pokazać referencje gdyż ma wpisy, adresy i zdjęcia od ludzi z całej Europy. To było dziwne ale nie miałem wtedy czasu o tym myśleć. Wszystko działo się bardzo szybko a gdy rykszarz już odjeżdżał Ahmed jeszcze raz bardzo prosił abyśmy go odwiedzili, i że naprawdę ma referencje od obcokrajowców ponieważ ludzie z Europy już gościli u niego.

Na starym mieście Lahore. Miasto Lahore jest nazywane kulturową stolicą Pakistanu.

Na starym mieście Lahore. Miasto Lahore jest nazywane kulturową stolicą Pakistanu.

Lahore

Okolica 'marzeń’

Biorąc pod uwagę, że hotele przy stacji kolejowej cieszyły się bardzo złą sławą ze względu na naloty policji, podrzuty narkotyków oraz broni, pojechaliśmy do centrum miasta gdzie miało być miło i spokojnie. Dojechaliśmy późno wieczorem choć i tak był wielki ruch w sklepach i było głośno. Dojechaliśmy do dzielnicy Anarkali, która jest słynną dzielnicą zakupów. Jest to najlepsze miejsce w Lahore na kupienie biżuterii, butów, materiałów czy tradycyjnych strojów dla mężczyzn czyli spodni z długą koszulą za kolana.

Zamieszkaliśmy w hotelu na New Anarkali Street gdzie pokój wyglądał jak mała cela więzienna z grzybem na ścianach tylko bez krat. Na szczęście była gorąca woda, nabierana z kubła oczywiście. Rozgościliśmy się trochę, wykąpaliśmy i po dniu ciężkich wrażeń poszliśmy zjeść kurczaka z grilla. Otoczenie oczywiście nie podobało się Monice. Cała ulica nas witała a jeden sprzedawca dał nam w prezencie pyszną zupę mleczną. Ostrzegł mnie też abym nie jechał do miasta Peszawar zaraz koło Afganistanu, gdyż niedawno zabito tam turystę. Przywykłem już do tego, że gdziekolwiek nie jeżdżę tylko mnie straszą.

Lahore – pierwszy dzień zwiedzania i pierwsze wrażenia

(W tym rozdziale: Fort Shahi Qila, Mosk Badshahi, Meczet Wazir Khana, Wieża Lahore i rozmowa z kapłanami o moim spłonięciu w piekle)

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano aby zjeść nasze pierwsze pakistańskie śniadanie a potem zacząć zwiedzać. Zauważyłem, że jedzenie jest tutaj znacznie lepsze niż w Indiach. W Lahore zawsze można bez problemu zjeść jajko z czapati i herbatą oraz kurczaka na obiad, podczas gdy w Indiach w wielu miejscach są tylko same warzywa przyrządzane na wiele sposobów. Wracając do zwiedzania, Lahore jest byłym centrum Imperium Mughalskiego i dlatego znajduje się tu bogactwo zabytków z tamtego okresu. Wiele z nich znajduje się w zasięgu Starego Miasta, które jak potem okazało się, jest bardzo dobrym miejscem na to aby po prostu zagubić się w bazarowym tłumie kupujących. Bez wątpienia największymi atrakcjami Lahore są Shahi Qila czyli sławny fort oraz stojący naprzeciwko fortu-Mosk Badshahi, jeden z największych na świecie.

Tego dnia zaryzykowałem i zadzwoniłem do naszego znajomego Ahmeda aby mu powiedzieć, że idziemy teraz oglądać fort i mosk i żeby się nie kłopotał bo już sobie poradzimy sami. Dla niego jednak nie był to żaden problem i powiedział, że spotka nas na miejscu. Po dotarciu na stare miasto i na teren pomiędzy fortem a moskiem najpierw porozmawialiśmy z przewodnikami, którzy chcieli nas oprowadzić za opłatą lecz odmówiłem gdyż czekaliśmy na Ahmeda. Pozatem w Pakistanie, tak jak w innych krajach Subkontynentu Indyjskiego, obowiązuje „cena białego człowieka” oznaczająca, że musimy płacić często nawet 25 razy więcej niż Pakistańczycy.

Z dziećmi przed meczetem. Lahore; Pakistan.

Z dziećmi przed meczetem. Lahore; Pakistan.

Ahmed najpierw zaczął nas oprowadzać po wielkim forcie Shahi Qila, który był zbudowany w XVI wieku. Fort ten był budowany, po czym burzony i tak kilka razy i jest główna atrakcją Starego Miasta. Jest on masywny i wysoki, z charakterystyczną, ogromną bramą Alamgiri w jego zachodniej części. W środku znajdowało się wiele pałaców, mosków i pokoi gościnnych oraz innych budowli z przed kilkuset lat. Niektóre z nich były w dobrym stanie lecz niestety na większości widać było ciężar czasu. Nasz kolega robił nam zdjęcia i opowiadał o tym miejscu podczas gdy my spacerowaliśmy po ruinach i oglądaliśmy panoramę miasta. Na terenie fortu widziałem, że dziewczyny grały w badmintona i chciałem sprawdzić co się stanie jeśli będę chciał zagrać z nimi. Przede wszystkim jak mogłem przypuszczać, były bardzo speszone i szukały aprobaty u mężczyzn. Gdy zacząłem grać z jedną z nich, po bardzo krótkim czasie rakietę odebrał jej mężczyzna a kobiety zostały odsunięte dalej. To było dla mnie bardzo dobre doświadczenie.

Ponadto będąc w forcie, zaczepiła nas grupa młodych ludzi aby nam zrobić sesję zdjęciową (co zdarza się tu bardzo często) a po wszystkim jeden z nich stanął w bardzo do mnie otwartej pozycji i zapytał:”spójrz na nas, czy my wyglądamy jak terroryści? Przecież my jesteśmy normalnymi ludźmi a wasze rządy traktują nas jak terrorystów”. Wszyscy też byli bardzo zainteresowani jak nam się podoba Pakistan oraz czy czujemy się dobrze w ich kraju. Ahmed powiedział, że to co mówią o nich za granicą jest nieprawdą i jeszcze się przekonam jak tutaj jest dobrze. Widziałem, że tym ludziom na prawdę zależało abyśmy odebrali Pakistan oraz jego ludzi jako przyjazny kraj. W tamtym czasie nie widziałem jeszcze ani jednego białego człowieka od paru dni dlatego nasza obecność była dla nich przeżyciem. Powiedziałem, że jak dotychczas wszystko jest w porządku ale on i tak nalegał, że muszę koniecznie do niego przyjść i przekonać się o pakistańskiej gościnności. Ahmed także pilnował aby nikt za blisko do nas nie podchodził i abyśmy czuli się swobodnie. Przez cały czas opowiadał o miejscach, które zwiedzaliśmy i dzięki niemu bardzo dużo dowiedzieliśmy się i zobaczyliśmy. Fort Shahi Qila był rzeczywiście wart spędzenia tu paru godzin. Jest to piękna budowla i piękne są stąd widoki na najbardziej atrakcyjną część miasta.

Z kwiatem pakistańskiej urody w Lahore. Pakistan.

Z kwiatem pakistańskiej urody w Lahore. Pakistan.

Następnie poszliśmy do mosku Badshahi stojącego na przeciwko głównej bramy fortu, który jest jednym z największych w Azji i jednym z najpiękniejszych. Wyglądem bardzo mi przypominał Jama Masjid z Delhi lecz ten był jeszcze większy. Mosk ten został ukończony w 1674 roku, miał cztery minarety i zbudowany został z czerwonego piaskowca. Podobno mieści aż 100 tysięcy wiernych i tak jak w przypadku fortu Shahi Qila, został burzony i odbudowany przez Brytyjczyków. Mosk ten miał bardzo duży plac i ogromne kopuły i w przeciwieństwie do mosku z Delhi, tutaj mogłem fotografować do woli. Zaraz po wejściu ludzie wielokrotnie chcieli z nami robić zdjęcia i byliśmy dużą atrakcją tłumu. Ahmed też był bardzo dumny, że mógł nas oprowadzać, gdyż tak samo jak w Indiach są tutaj klasy społeczne i posiadanie białego przyjaciela; (według mnie i innych podróżników) jest podniesieniem tej klasy.

Wszędzie gdzie byliśmy do tej pory, byliśmy sensacją lecz tutaj jest to bardziej odczuwalne gdyż w Pakistanie jest bardzo niewielu turystów. Dzieje się tak dlatego, że nad Pakistanem wciąż wisi widmo terroryzmu i ludzie po prostu boją się tu przyjeżdżać. Przy przekraczaniu granicy Monika spotkała Chinkę, która powiedziała, że ona podróżowała po Pakistanie tylko z uzbrojonym przewodnikiem i własnym samochodem. Ja jednak uważam, że jest to przesada i nie zamierzam tego robić. Wracając do meczetu, było naprawdę bardzo miło a napotkani ludzie często chcieli mi uścisnąć dłoń, przedstawić się i pozdrowić. Wielu też witało mnie w Pakistanie i życzyło przyjemnej podróży. Zarówno sama budowla jak i atmosfera tego miejsca były wyjątkowe. Tu można było doświadczyć wielkiej odmienności kulturowej tego kraju. Idąc dalej wszedłem do wewnątrz gdzie muzułmanie modlili się w wielkiej ciszy. Musiałem oczywiście zdjąć buty a o resztę różnic kulturowych pytałem Ahmeda. Będąc w mosku Bashahi zobaczyłem także grobowiec sławnego poety z lat 30-tych-Allama Mohammeda Iqbala, który jako pierwszy propagował wolny Pakistan.

Przed fortem Shahi Qila w Lahore. Pakistan.

Przed fortem Shahi Qila w Lahore. Pakistan.

Następnie poszliśmy pod wieżę Minare, którą było widać spod wielu filarów mosku Bashahi. Wieża Minare stała po środku miasta w parku Iqbala i służyła jako miejsce spotkań i pikników oraz jako miejsce do gry w krykieta. Sama wieża nie tylko była ładna ale postawiona z tej przyczyny, że w 1947 roku, przed podzieleniem subkontynentu, właśnie w tym miejscu ludzie zebrali się i manifestowali za utworzeniem Pakistanu. Wieża ta jest więc pamiątką tego zdarzenia. Minar-i-Pakistan ma 60m wysokości a budowa została ukończona w 1960 roku.

Spacerując powoli, szliśmy w stronę wyjścia gdzie dość często ludzie na nas patrzyli i kłaniali się. Gdy weszliśmy na ulicę zobaczyliśmy, że Lahore jest bardzo zanieczyszczonym i bardzo ruchliwym miastem. Nie można było normalnie przejść przez ulicę dlatego musieliśmy wymuszać pierwszeństwo choć i tak zawsze ma je ryksza. Kupiliśmy tylko banany i ruszyliśmy w stronę pojazdów. Tam jeden z przechodniów przedstawił się nam i pobłogosławił nas, dotykając naszych głów w imię Allacha abyśmy dojechali szczęśliwie. To było kolejne niecodzienne zdarzenie, które zawsze będzie mi się kojarzyło z tym odmiennym kulturowo krajem. Ryksze także są tutaj trochę inne niż w Indiach. Tutaj fotele pasażerskie są wyżej a czasem są też fotele z tyłu (zamiast bagażnika) abyśmy mogli obserwować nieprzyjemną i zatrutą spalinami ulicę.

Rozmowa na temat spłonięcia w piekle

Tym razem naszym celem był kolejny piękny meczet, dlatego że Ahmed chciał nam przedstawić kapłanów mających powiedzieć nam kilka ciekawych rzeczy o islamie. Mosk Wazira Khana był trochę inny niż poprzedni lecz także mający swój specyficzny nastrój. Było tam wiele modlących się muzułmanów, z głośników czytano wersy koranu a Ahmed prowadził nas na spotkanie ze swoimi kapłanami. Gdy po zdjęciu butów weszliśmy do środka, Ahmed w moim imieniu poprosił aby z nami porozmawiali. Kapłani byli bardzo mili i otwarci. Najpierw przywitali nas i widać było, że jest dla nich ważne, że ktoś chce odwiedzić Pakistan i uczyć się o ich kraju. Kapłani opowiadali mi o zwyczajach w Pakistanie jako kraju islamskim lecz najciekawsze były same pytania. Zapytałem co się dzieje (ich zdaniem) z ludźmi po śmierci, którzy byli dobrzy dla innych lecz nie byli muzułmanami lub nie wierzyli w boga. Powiedzieli, że wszyscy ci, którzy mają obcych bogów przed Allachem spłoną w piekle bez względu na to czy byli dobrzy czy nie.

Spytałem więc czy Jan Paweł II, Matka Teresa z Kalkuty czy Dalaj Lama także spłoną w piekle pomimo tego jak spędzili swoje życie. Kapłani powiedzieli, że to nadal nie ma znaczenia gdyż nie byli muzułmanami i mieli fałszywych bogów (innych niż Allach)-dlatego bez względu na to jakimi ludźmi byli i tak spłoną w piekle. Wytłumaczyli mi także, że kobiety w islamie muszą być zakryte a związki przedmałżeńskie są niedopuszczalne. To były bardzo mocne, zdecydowane słowa lecz kapłani przez cały czas byli bardzo mili. Na koniec jeden z nich założył mi modlitewny szal i zrobiliśmy razem zdjęcie. Uścisnęliśmy sobie dłonie lecz Monika nie gdyż jest kobietą, i zaczęliśmy wychodzić z meczetu, gdyż znowu zbliżała się pora modłów.

Z jakiegoś powodu muzułmanie kochają kozy. Lahore, Pakistan.

Z jakiegoś powodu muzułmanie kochają kozy. Lahore, Pakistan.

Gdy odbieraliśmy swoje buty, Monika źle się poczuła dlatego ponownie ruszyliśmy w stronę Starego Miasta. Nie jest to miejsce jakie sobie wyobrażamy z Warszawy czy Krakowa. Stare Miasto tutaj to stare bazary w starych ulicach otoczone moskami. Tutaj chodziliśmy w wielkim tłoku szukając jedzenia a Monika czuła się coraz gorzej. Gdy w końcu coś znaleźliśmy i nie smakowało jej, przytuliłem Monikę na chwilę a Ahmed na poważnie zwrócił mi uwagę, że jesteśmy w kraju islamskim i takich rzeczy nie można tutaj robić. Ja także nie mogę rozmawiać z innymi kobietami i patrzeć im w oczy a Monika dla spokoju ducha powinna mieć chustę na głowie, która będzie też przykrywała kształt jej ciała. (Uważam jednak, że Lahore i tak jest najbardziej liberalnym miastem). Weszliśmy więc do sklepu z materiałami i kupiłem jej wielką chustę tak aby wyglądała jak szanująca się muzułmańska kobieta. Od tej pory Monika chodziła tylko w ten sposób a ja miałem na uwadze dobre rady Ahmeda.

’Obraza proroka przez Duńczyków’

Spacerując po Starym Mieście przypomniałem sobie o czymś co miało niedawno miejsce w Pakistanie i co powstrzymało turystykę w tym kraju. Powiedziałem Ahmedowi, że pół roku temu ambasada duńska wydała żartobliwy komiks, który rzekomo w obraźliwy sposób przedstawił ich największego proroka Propheda Muhameda. W rezultacie tego, Pakistańczycy zaczęli palić przedmioty na ulicy, ludzie ginęli i byli bici a samochody i autobusy wybuchały w powietrze. Ahmed powiedział, że jest to prawda bo nawet on dostał po głowie i bał się wychodzić z domu. Winę za to ponoszą prości, niewykształceni ludzie, których jest tutaj bardzo dużo i dla których islam jest wszystkim. Powiedział on jednak, że nieładnie jest żartować z cudzej religii. Starałem mu się wtedy wytłumaczyć, że to nie była obraza lecz nieporozumienie kulturowe. Duńczycy chcieli tylko zażartować lecz ludzie w Pakistanie jeszcze nie przeszli takiego etapu rozwoju i stąd powstał konflikt. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że mimo, że jest wszystko w porządku i, że wszyscy są mili to wystarczy tylko powiedzieć coś nie tak a wszyscy możemy wylecieć w powietrze. Choć nic na to nie wskazywało, zacząłem się czuć nie pewnie w tym kraju. Wracając do komiksu Duńczyków, uważam że nie wszystko jest jednak w porządku w tym kraju.

Nastał wieczór i poszliśmy zjeść z Ahmedem, a potem wsadził nas do autorykszy i odjechaliśmy do hotelu na Anarkali. Umówiliśmy się też z nim na następny dzień, który był dla niego bardzo ważny gdyż chciał nas ugościć u siebie w domu. Po dotarciu do hotelu byliśmy bardzo zmęczeni i poszliśmy od razu spać. To był dla nas bardzo ciężki dzień i obfitujący w nowe doświadczenia. Przez cały czas myślałem o rozmowie z kapłanami, o modlitwach pięć razy dziennie i wybuchach pół roku temu. Czułem, że do wszystkich tych tematów chciałem jeszcze wrócić.

Malowane autobusy i ciężarówki to tradycja i duma Pakistanu.

Malowane autobusy i ciężarówki to tradycja i duma Pakistanu.

Sensacja w Ogrodach Shalimar

(W tym rozdziale moja publiczna mowa na zakazane tematy.)

Następnego dnia bardzo ciężko nam się wstało. Ja czułem się nie najlepiej ale w końcu aż po 12 wstaliśmy, poszliśmy na pakistańskie śniadanie i pojechaliśmy na spotkanie z naszym kolegą do ogrodów Shalimar. Gdy przyjechaliśmy już na nas czekał. Po zapłaceniu „ceny białego człowieka” weszliśmy do środka i było to miejsce gdzie mogliśmy odpocząć. Zobaczyłem wielki teren zielony z tarasami, małymi pałacami i fontannami. Był to inny świat w porównaniu z bałaganem, biedą i zanieczyszczeniem na ulicach Lahore. Po wejściu, wielu ludzi robiło nam zdjęcia i pytało o nasz kraj oraz o to czy lubimy Pakistan. Zauważyłem, że Pakistańczycy są niezwykle przyjaźni i zawsze szukają ze mną kontaktu. Raz nawet ludzie, którzy modlili się, przerwali aby porozmawiać ze mną i powitać mnie w Pakistanie. Wszystko czego trzeba to być w ich stosunku bardzo otwartym i miłym bo oni są bardzo. W ogrodach spotkałem też grupę młodych mężczyzn i kobiet. Chcieli zagrać ze mną i Moniką w piłkę. Sama gra nam nie wychodziła lecz rozmowa jaką zaproponowałem pod koniec bardzo wszystkich zainteresowała.

Zebrało się wokół mnie około 40 osób i wszyscy słuchali. Zadałem pytanie tylko i wyłącznie kobietom, czy wolałyby żyć w ukryciu według praw islamu, czy chciałyby może przyjechać do Europy i być wolnymi. Czy chcą nosić spódnice i koszulki oraz czy chcą same szukać męża? Jednak zanim wzięły oddech, chłopcy odpowiedzieli, że nie. Powiedziałem więc mężczyznom, że nie interesuje mnie ich zdanie i chcę aby odpowiedziały tylko kobiety. Przez cały czas przychodziło więcej osób i po chwili zrobił się już prawdziwy tłum. Ahmed wtedy doradził mi, że czas już iść bo i tak nie uzyskam odpowiedzi a jemu nie wypada tłumaczyć takich rzeczy. Kobiety były w obecności mężczyzn i matek i nie miały nic do powiedzenia. Poza tym były wychowane w taki sposób, że kontakt z nimi w tamtym miejscu był niemożliwy a nikt by mi nie pozwolił być z nimi sam na sam. Za radą Ahmeda wyszliśmy z tłumu a ci którzy mieli aparaty robili nam zdjęcia ze wszystkich możliwych stron. Potem wydostanie się było już trudne więc postanowiłem, że będzie łatwiej jeśli zaczniemy im pozować przez jakiś czas. Dobrze, że Ahmed był duży i gruby przez co łatwiej mu było dać nam więcej przestrzeni. Po spacerze w parku, zrobieniu małej sensacji i rozmowie z ludźmi, nareszcie poszliśmy odwiedzić Ahmeda w domu.

Same ogrody Shalimar polecam jako miejsce odpoczynku od pokrytego spalinami i głośnego Lahore. W moim przypadku najciekawsze jednak było doświadczenie z ludźmi.

W pakistańskiej restauracji bardzo niskiej klasy.

W pakistańskiej restauracji bardzo niskiej klasy.

Wizyta u pakistańskiej rodziny w Lahore

(O różnicach kulturowych i cała prawda o islamie z punktu widzenia młodych Pakistańczyków)

Zanim Ahmed zaprosił nas do domu, kupił nam owoce oraz zaprosił na sałatkę owocową i nie dał nam za nie zapłacić. Był bardzo zdenerwowany gdy chcieliśmy to zrobić i powiedział, że w jego kulturze jest to obraźliwe. Jesteśmy jego gośćmi i gdyby ktoś o tym usłyszał to byłoby mu głupio. Powiedziałem, że w kulturze europejskiej jest to normalne lecz on powiedział, że dopóki jestem w Pakistanie muszę respektować prawo islamu i przyjąć jego gościnność. Przed pójściem do niego miałem obawy gdyż słyszałem opowieści o obcokrajowcach, których truto i okradano lecz tak jak reszta opowieści tego typu są one często przesadzone. Tak czy inaczej wizyta w pakistańskim domu była doświadczeniem i jeśli miałem moją wyprawę traktować poważnie to musiałem podjąć ryzyko. Tym razem nie ryzykowałem sam gdyż teraz była ze mną moja przebrana za muzułmankę Monika-w pełni zakryta, jedynie twarz miała na wierzchu. Widziałem, że dla niej Pakistan był także ogromnym doświadczeniem, czasem może aż za dużym lecz podróżowała ze mną i była dzielna, posłusznie respektując obce prawa. Pamiętam, że jak na razie tylko raz podniosła głos. Wtedy gdy ją przesadzili za kraty dla kobiet w publicznym autobusie.

Po wejściu do domu Ahmeda wszyscy po kolei nas przywitali. Jego bracia i siostra, choć potem przyszło dużo znajomych i sąsiadów gdyż Ahmed chciał nas wszystkim pokazać. Najpierw poszliśmy na dach skąd był widok na sąsiedztwo. Widzieliśmy tam dużo małych mosków oraz jeszcze więcej głośników gdyż pięć razy dziennie bardzo głośno odprawiano modły. Oczywiście wszyscy byli bardzo mili choć było widać różnice kulturowe, które trzeba było jakoś przełamać. Zaproszono nas na dół do pokoju gościnnego gdzie usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Monika jednak została poproszona przez kobiety do kuchni a mężczyźni rozmawiali osobno.

Ważne jest tutaj to, że przyjeżdżając do tego kraju nie tylko poznawałem ich kulturę ale oni także płonęli z ciekawości aby poznać moją. Monika z kobietami rozmawiała głównie o domu i o dzieciach i były one tak miłe, że dały Monice pierścionek, pomalowały jej paznokcie u rąk i u stóp oraz dały kilka bransoletek. Widocznie taki jest zwyczaj w krajach islamskich, że gościowi należy coś dać i zaopiekować się nim w ten sposób. W pokoju mężczyzn rozmawialiśmy głównie o polityce oraz dobieraniu małżeństw w Europie. Rozmawialiśmy o naszej wolności oraz o tym, że kobiety są wolne i mogą się ubierać jak chcą. Przyszedł także na specjalne zaproszenie kapłan z mosku, który jeszcze raz potwierdził, że spłoniemy w piekle bo nie jesteśmy muzułmanami choć z drugiej strony mimo, że był miły miał zamkniętą pozycję ciała.

Przed meczetem Badshahi w Lahore, w Pakistanie.

Przed meczetem Badshahi w Lahore, w Pakistanie.

W obecności kapłana wszyscy byli bardzo poważni i powtarzali jak bardzo islam jest dobry i dla nich ważny. Jednak gdy kapłan wyszedł, wszyscy zaczęli się rozluźniać i rozmawiać ze mną w sposób dużo bardziej otwarty. Gdy opowiadałem im, że życie w Europie jest tak obyczajowo wolne i że możemy swobodnie rozmawiać z kobietami, oni tylko wzdychali i mówili, że szkoda że u nich tak nie ma bo im religia wszystkiego zabrania. Widać było, że moja obecność sprawiała im ogromną przyjemność i wszyscy bawiliśmy się wzajemnym towarzystwem. Poprosili mnie abym opowiedział dowcip jaki normalnie opowiadamy w Europie. Powiedziałem, że u mnie w kraju żartujemy ze wszystkiego, nawet z religii i z boga. Ciągle pamiętając o tym co stało się tutaj pół roku temu po komiksie wydanym przez duńską ambasadę, opowiedziałem im brzydki kawał erotyczny na temat boga. Do nich jednak należał wybór, co do którego boga. Nie byłem pewny ich reakcji ale gdy skończyłem, wszyscy tak się śmiali, że aż turlali się po podłodze. Widać było, że byli normalnymi ludźmi lecz uwięzionymi przez ich ukochany islam.

Ahmed w tym momencie zapytał mnie czy mogę mu wysłać zaproszenie aby mógł przyjechać do Polski lub do Anglii. Powiedział, że ma już dość tych reguł i ograniczeń. Zna wiele osób, które chcą stąd wyjechać właśnie dlatego lecz nikt się do tego nie przyznaje. Wielokrotnie powtarzał, że bardzo mu na tym zależy i, że jeśli przyjedzie do Europy to będzie uczciwie pracował, będzie żył w europejskim stylu i już na zawsze tam zostanie. Kilka osób siedzących koło niego powiedziało, że chce tego samego i też mają dość ale nic nie mogą z tym zrobić. Powiedział, że on załatwi pieniądze tutaj, pojedzie tam na studia lub do pracy ale nawet z zaproszeniem wyjazd tam będzie dla niego bardzo trudny. Poprosił mnie abym napisał jeden list do niego a drugi do polskiej lub brytyjskiej ambasady i tylko potwierdził a on już sobie poradzi i ułoży życie. Byłem już w wielu biednych krajach i gdziekolwiek jadę, wszędzie chcą ode mnie listów potwierdzających gdyż bardzo dużo ludzi chce się wydostać. Ahmed był już wcześniej w Ameryce gdzie ma wujka, lecz teraz, po wybuchach w Nowym Jorku nawet wujek nie może mu pomóc i Europa jest jego jedyną szansą.

Po chwili zaproszono nas wszystkich na obiad. Siostra Ahmeda podała kurczaka z ryżem i to było najlepsze jedzenie jakie jedliśmy od dawna. Monika usiadła koło mnie jako moja żona i wszyscy razem jedliśmy, rozmawialiśmy i bawiliśmy się świetnie. Pomimo różnic kulturowych byliśmy w stanie porozumieć się bez problemu. Udowadnia to, że w Pakistańczykach nie ma niczego złego, są bardzo mili i towarzyscy lecz bardzo ograniczeni przez prawo islamu. Oczywiście część ludzi zawsze czegoś chce ale u nas w kraju jest przecież tak samo. Po kolacji pokazali mi pakistański taniec gdzie oczywiście mężczyźni i kobiety tańczą osobno a potem chcieli abyśmy im pokazali jak się tańczy u nas. Byli w niebo wzięci gdy zobaczyli jak tańczę z Moniką bo przecież oni tego nie mają. Oni nie mają żadnego kontaktu z kobietami przed ślubem i dlatego w Pakistanie jest tyle związków homoseksualnych choć nikt się do tego nie przyznaje. Ich święty islam robi im wielką krzywdę i choć publicznie zachwalają go, to gdy zaczynają się otwierać wielu chce żyć tak jak my. Następnie razem, mężczyźni i kobiety, usiedliśmy razem i rozmawialiśmy.

W sklepie z ubraniami i dywanami. Peszawar, Pakistan.

W sklepie z ubraniami i dywanami. Peszawar, Pakistan.

Za każdym razem powtarzali, że wspaniale się z nami bawią i koniecznie chcą nas jeszcze zobaczyć gdy dopełnimy swojej podróży po Pakistanie i wrócimy do Lahore. Po kolacji zabrali nas na orzeszki i czuli się bardzo urażeni gdy chcieliśmy zapłacić. Siostra Ahmeda zaprowadziła nas też na chwilę do ich sąsiadów gdzie miałem okazję rozmawiać z pewnym nauczycielem. Przedstawił nam on swoją rodzinę a potem rozmawialiśmy na różne tematy i też było miło. Był on wykształcony i kształcił też swoją córkę na kilku kierunkach. Miał jednak bardzo konserwatywne islamskie poglądy i powiedział, że jego córka będzie mogła poprosić swoją mamę czy może wyjść za konkretnego kawalera ale to rodzice zdecydują. Zapytałem też jak to będzie z miłością skoro ona będzie zmuszona wyjść za kogoś kto jej zostanie wskazany. Powiedział, że taka już jest ich kultura i tego się trzymają a miłość zaczyna się tam gdzie zaczyna się małżeństwo. Na każde pytanie miał gotową odpowiedź pod kątem islamu lecz ciągle był bardzo miły.

Przed wyjściem powiedział, że żałuje, że nie możemy już zostać i dlatego dał nam talerz kurczaka na drogę. Pożegnali nas bardzo miło, on mi uścisnął dłoń i objął a potem wróciliśmy do domu Ahmeda. Tam jeden chłopak zapytał mnie czy nie gniewam się, że rozmawiał z Moniką a inni mówili, że mamy ładne, jasne oczy. Ahmed pokazywał mi także swoje referencje i maile od ostatnio spotkanych Holendrów oraz innych obcokrajowców. Widać, miało to być dla nas dowodem, że nas nie otruje. Pokazał mi także zdjęcia par na przyjęciach zaręczynowych i za każdym razem kobiety wyglądały jakby szły na pogrzeb, a nie na zaręczyny.

Gdy godzina już była późna, wciąż nalegali abyśmy jeszcze zostali i dlatego Ahmed namawiał nas abyśmy spędzili u niego noc w specjalnym pokoju dla gości. Pamiętam, że siostra Ahmeda prosiła Monikę aby o niej nie zapomniała i, że też chce wyjechać choć wcześniej zaprzeczała. Gdy chcieliśmy już jednak wrócić do hotelu, Ahmed odwiózł nas spory kawałek pod nasz hotel na swoim motorowerze i życzył powodzenia w podróży. Ostrzegał abyśmy już do nikogo nie chodzili i nie brali od nikogo jedzenia i abyśmy oczywiście się do niego odezwali. To był magiczny wieczór, podczas którego dowiedziałem się w jaki sposób żyje przeciętna pakistańska rodzina oraz jakie ma zwyczaje i jak bardzo ludzie tutaj potrafią być gościnni.

Bez wątpienia wizyta u nich w domu i poznanie ich sąsiada było dla nas ogromnym doświadczeniem. Zaniepokoiła mnie tylko ich odpowiedź na jedno pytanie. Zapytałem czy gdyby mieli wybór, walczyliby za „seks i rock and roll” czy za islam. Wszyscy zgodnie odparli, że za islam. Wydaje mi się więc, że mimo wszystko będzie lepiej jeśli zostaną u siebie gdyż bojowników o islam mamy już w Europie aż nadto.

Pakistańczycy są mili i gościnni ale ich prawdziwa natura wkrótce bierze górę. Tu na wycieczce przez tereny Pasztunów wyjęte spod prawa, blisko Afganistanu.

Pakistańczycy są mili i gościnni ale ich prawdziwa natura wkrótce bierze górę. Tu na wycieczce przez tereny Pasztunów wyjęte spod prawa, blisko Afganistanu. (Po prawo moja dziewczyna, która starała się przyjąć 'terrorystyczną pozę’).

Monika wzorem muzułmańskiej mody

Tego wieczoru (po ponownym, ciepłym przywitaniu z kierownikiem hotelu) nie mogliśmy od razu zasnąć gdyż nasze pierwsze dni w Pakistanie okazały się bardzo miło zaskakujące. Na ulicy na której mieszkaliśmy, zarówno ludzie koczujący na zewnątrz jak i handlarze jedzeniem a potem kierownik hotelu-zgodnie mi mówili, że Monika jest piękna gdyż przez cały czas nosiła płachtę na głowie i wyglądała jak prawdziwa muzułmańska kobieta. Jej wcześniejszego wyglądu nikt nie komentował.

Następnego dnia mieliśmy w planie pojechanie do stolicy tego uroczego kraju czyli Islamabad a dalsze zwiedzanie Lahore miałem w planach przed wyjazdem z Pakistanu.

Podróż do Islamabad

(W tym rozdziale o ponownym „spłonięciu w piekle”z powodu innej religii niż islam, o Kaszmirze oraz o indyjskich filmach)

Jadąc do naszego nowego celu zobaczyłem, że pakistańskie drogi oraz główna, nowa autostrada są bez porównania lepsze od tych w Indiach dlatego, że jechaliśmy normalnie. Nie wyrzucało nas w górę tak jak to było w Indiach czy w Nepalu.

Przez cały czas oglądaliśmy bardzo naiwne filmy indyjskie, w które Pakistańczycy byli wpatrzeni. Przypomnę, że jest to kraj islamski czyli kraj zakazów. Na filmach indyjskich choć fabuła nie ma żadnego sensu, są pokazane ładne, skąpo (wg islamu) ubrane dziewczyny. Przez cały czas widać tańczące kobiety oraz pary, które są razem i trzymają się za ręce. W Pakistanie jest to oczywiście zabronione, dlatego też Monika przez cały czas miała chustę na głowie. Zauważyłem też, że indyjskie filmy, które zawładnęły pakistańskim rynkiem filmowym są bardzo nieprawdziwe. Przez cały czas pokazywane są skąpo ubrane kobiety, piękne i bogate wnętrza i luksusowe samochody co w niczym nie przypomina biednych Indii.

Przeciętny Pakistańczyk jednak uważa, że tak na prawdę jest, gdyż w taki sposób jest wszystko przedstawiane. Najdziwniejszą jednak rzeczą jest to, że na indyjskich filmach Hindusi są bardzo wybieleni. Wszyscy aktorzy są prawie tak biali jak ja co znowu nie jest zgodne z prawdą. Z drugiej jednak strony bardzo rzadko zdarzają się Pakistańczycy o białym kolorze skóry i zielonych oczach. Domyślam się, że ludzie ci pochodzą z dalekiej północy i mają przodków z Rosji lub są potomkami Alexandra Wielkiego.

Posiłek na granicy z Indiami w doborowym towarzystwie. Pakistan.

Posiłek na granicy z Indiami w doborowym towarzystwie. Pakistan.

Podczas jazdy spotkałem dwóch Pakistańczyków i oczywiście wdałem się w rozmowę. Przez cały czas byli bardzo mili lecz na moje pytanie o religii odpowiedzieli, że według islamu spłonę w piekle i zaczęli się śmiać. Podczas postoju poszliśmy razem na posiłek a oni nie pozwolili mi zapłacić. Tym razem Monice udało się usiąść z nami a nie w osobnym przedziale dla kobiet. Poruszyliśmy też sprawę Kaszmiru na co odpowiedzieli, że Pakistan zaproponował referendum, tak aby ludzie z Kaszmiru sami zdecydowali do którego kraju chcą należeć. On powiedział, że Indie nigdy się na to nie zgodzą gdyż w Kaszmirze jest duża przewaga muzułmanów i dlatego zostałby on szybko przyłączony do Pakistanu.

Z drugiej jednak strony nie wspomniał dlaczego w Kaszmirze jest więcej muzułmanów. Otóż dlatego, że większość Hindusów została wypędzona lub zabita. Ten sam mężczyzna pomógł nam też znaleźć transport aby dostać się lokalnym autobusem do Rawalpindi i przeprosił jeśli źle zrozumiałem tłumaczenie koranu na temat mojego”spłonięcia w piekle”. Przez cały czas zdumiewa mnie dobry humor oraz gościnność i otwartość Pakistańczyków. Moja podróż po tym kraju jest przez to jeszcze ciekawsza.

Islamabad i Rawalpindi

(Krótko o bliźniaczej stolicy Pakistanu, mosku Shaha Faisala, pakistańskim homoseksualiźmie i paru innych rzeczach)

Stolica kraju-Islamabad, składa się z dwóch części: Islamabad i Rawalpindi. Są to dwa bliźniacze miasta oddzielone tylko o 10km. Rawalpindi przez krótki czas było stolicą Pakistanu.

Gdy dotarliśmy do hotelu, wzięliśmy najtańszy pokój bez ciepłej wody lecz na życzenie Moniki dostarczono nam cały kubeł wrzątku. Jak zawsze w Pakistanie, wszyscy byli mili, jedzenie dobre a zawsze do śniadania włączano nam indyjskie filmy. Spotkaliśmy tam Polaka, który powiedział, że był na północy Pakistanu i tam są wszyscy tak mili, że można jechać bez pieniędzy. Wszyscy chcieli go karmić i poić oraz zapraszali do domu na noc. Niestety byli też mężczyźni, którzy proponowali mu seks i byli zdziwieni gdy odmawiał. Po przemyśleniu nie dziwię się Pakistańczykom dlatego, że religia zabrania im jakiegokolwiek kontaktu z kobietami aż do ślubu i gdy widzą ładnego, białego mężczyznę, proponują seks. Zauważyłem, że mi także co jakiś czas ślą buziaki na odległość lecz niczego nie proponują bo widzą, że jestem z kobietą. Pytają tylko z wielką nadzieją czy to moja siostra. Przypomina mi się w tym momencie gdy byłem w Indonezji-na Sumatrze i miałem tego rodzaju propozycję przez telefon.

W herbaciarni w Peszawar, w Pakistanie.

W herbaciarni w Peszawar, w Pakistanie.

W Rawalpindi jest kilka ciekawych miejsc takich jak na przykład muzeum wojny czy park narodowy lecz myślę, że wizytówką tego miasta jest wielki bazar Fowara Chowk i autostrada prowadząca do Islamabad. Spędziliśmy tam trochę czasu obserwując miejscowych handlarzy i ulice zapchane wszelkim towarem. Moją uwagę zwróciło miejsce w, którym malowano pejzaże na ciężarówkach co jest tradycją w tym kraju. Większość czasu spędziliśmy w dzielnicy Saddar i Murree Road gdzie znajduje się większość tanich hoteli i dlatego właśnie tam zamieszkaliśmy. Tutaj na szczęście poznałem jeszcze bardziej poczucie humoru Pakistańczyków. Gdy poszedłem na kolację pierwszego wieczoru, szef knajpy zaprosił swojego kolegę i powiedział mi, że ma na imię Osama i jest z Afganistanu. Rzeczywiście i szef i sam Osama wyglądali jak Bin Laden. Osama uśmiechnął się a Monika zrobiła zdjęcie co było dość zabawne. Monice tylko nie pasowała klasa lokalu ale nie mogę już na to zwracać wielkiej uwagi.

Następnego dnia pojechaliśmy już do samej stolicy czyli Islamabad. Na pierwszy rzut oka miasto nie było zachwycające, tym bardziej, że w Lahore było tak dużo zabytków. Jedną z kilku rzeczy, którą warto tu zobaczyć to wielki i bardzo nowoczesny meczet Shaha Faisala, który został zbudowany w latach 80-tych XX w i był darem dla Pakistanu od władcy Arabii Saudyjskiej. Budowla, która kosztowała aż 50mln usd była imponująca i wielka, lecz tak nowa, że nie było w niej czuć tej atmosfery, którą czuje się zawsze w moskach z XVI wieku, takich jak tego w Lahore czy w Delhi. Mosk ten znajduje się u stóp wzgórz Margalla co sprawia, że przyjemnie można tu spędzić czas leżąc na trawie i patrząc na góry. Meczet Shaha Faisala był dla mnie miłym doświadczeniem i zrobił na nas duże wrażenie tym bardziej, że cały jest zbudowany z białego marmuru i jest najbardziej kolosalną budowlą w całym Islamabad.

Resztę dnia spędziliśmy w parku gdzie dzieci grały w krykieta a my mogliśmy odpocząć. Byliśmy też na pysznych kebabach i ogólnie było bardzo miło jedząc i obserwując ludzi oraz tak inne dla nas otoczenie. W Islamabad mogłem zrobić trochę więcej gdyż jest tutaj także zoo, inne parki i ścieżki górskie z pięknymi widokami a za miastem także kopalnia soli. Jednak po kilku miesiącach podróżowania z Moniką zdałem sobie sprawę, że zabieranie kobiet w pewne miejsca nie jest dobre gdyż zaczynają marudzić i stają się tylko ciężarem. Planuję na szczęście wyprawę trasą Karakoram z Kaszgaru, poprzez Pakistan do Iranu. Mam więc nadzieję, że będzie mi to kiedyś dane nadrobić a Monikę i tak wkrótce wysyłam do domu.

Islamabad i Rawalpindi oceniam bardzo dobrze. Są to ciekawe miasta i jednocześnie ładnie położone. Jednak z punktu widzenia starej architektury zdecydowanie lepsze jest Lahore.


Peszawar i wyprawa przez Przełęcz Chajber

W tym miejscu znajduje się dokładna część mojej podróży po Pakistanie, w której opisuję miasto Peszawar oraz wyprawę przez Przełęcz Chajber. Warto przeczytać ten specjalmy artykuł.

(Wyjątkowe miasto Peszawar 3okm od Afganistanu, obóz uchodćów afgańskich, bazar szmuglerów, fabryka malowania Ciężarówek, nowoczesne niewolnictwo.)

Przełęcz Chajber w Pakistanie


Taxila

Następnego dnia rano (w Wigilię) pojechaliśmy do historycznego miasta Taxila. Tym co warto by było tam polecić to ruiny, które zostawili po sobie buddyści i starożytni Grecy, nawet z III wieku przed naszą erą. Tutaj właśnie w 326 roku p.n.e. zatrzymał się Alexander Wielki, który zmierzał na subkontynent. Znajdują się tutaj archeologiczne wykopaliska z tamtego i późniejszego okresu i myślę, że każdy kto jest zainteresowany wczesną sztuką buddyjską i grecką powinien się tu zatrzymać. Taxila to także początek/koniec trasy Karakoram, która prowadzi aż do Kaszgaru w płn-zach części Chin.

Autobus wysadził nas nocą na środku ruchliwej ulicy a stamtąd wzięliśmy rykszę do hotelu. Hotel wyglądał na opuszczony i znaleźliśmy kogoś dopiero gdy byliśmy tam za drugim razem gdyż w całej okolicy zgasło światło i nie było widać absolutnie nic. Tego samego wieczoru zaprosiłem Monikę do ładnej restauracji i to była nasza Wigilia. Było bardzo miło lecz trudno tutaj mówić o świątecznym nastroju. Po prostu cieszyliśmy się, że mogliśmy być w tym ładnym miejscu razem i rozmawialiśmy głównie o rodzinie i o naszej podróży. Nie było świątecznego karpia dlatego zjedliśmy kurczaka. Jedzenie było bardzo dobre a kelner dolewał nam zielonej herbaty i co jakiś czas dokładał chleba czapati. Myślę, że byliśmy szczęśliwi razem w tych ciężkich warunkach. Po kolacji wróciliśmy do naszego hotelu i poszliśmy szybko spać gdyż światła nadal nie było. To była właśnie nasza Wigilia w tym roku.

Pakistańska knajpa.

Pakistańska knajpa.

Nazajutrz zatrudniliśmy rykszarza i zaczęliśmy zwiedzać ruiny lecz nie byłem zachwycony. Zwłaszcza po tym gdy zobaczyłem Angkor Wat w Kambodży, myślę że żadne ruiny nie są w stanie już na mnie zrobić wrażenia. Po Taxili spodziewałem się czegoś więcej gdyż niestety najciekawsze obiekty nie przetrwały próby czasu. Obiekty były oddalone w bliskiej odległości od siebie i były to pozostałości świątyń greckich, całych miasteczek, sklepów i domków mieszkalnych. Myślę, że całość jest lepiej ukazana w muzeum, które jest też punktem wypadowym do zwiedzania ruin. Mimo wszystko miło spędziliśmy czas, zobaczyliśmy coś nowego a wszędzie nas podwoził nasz prywatny rykszarz.

Zatrzymaliśmy się też na polu pomarańczowym i jednej z prymitywnych lecz uroczych barów pod gołym niebem aby napić się zielonej herbaty i zjeść ciepły chleb naan. Jednym z kilku obiektów, które zapadły mi w pamięci były ruiny świątyni na wzgórzu i aby się tam dostać musieliśmy wspinać się po dość wysokich, krętych schodach. Na szczycie znajdował się najlepiej zachowany dom z tamtego okresu, z kilkoma pokojami i kaplicami. Ładny był stąd widok i obiekt był bardzo ciekawy lecz niestety i tu spotkaliśmy biednego człowieka, który żebrał o pieniądze. Tyle tylko, że „zbierał” monety euro i funty, które potem najprawdopodobniej wymieniał na rupie.

Bardzo interesujący byli dla mnie ludzie, których spotkałem, bardzo dobrze przedstawiających tragizm tego kraju. Sprzedawali pamiątki i kwiaty za kilka rupii i sprawiali wrażenie jakby od tego zależało ich życie. Taxilę będę wspominał jako ciekawe miejsce z powodu doświadczeń z ludźmi gdzie ruiny są piękną oprawą miasta. Tutaj też spędziłem wigilię co było bardzo dla mnie nietypowe.

Zwiedzanie zajęło nam kilka godzin a następnie jadąc przez brudne, chaotyczne miasteczko Taxila wskoczyliśmy do autobusu jadącego do Lahore. Jazda była o tyle dobra, że jechaliśmy dobrą autostradą lecz trwało to o wiele dłużej niż sądziliśmy.

Z pakistańską dziewczynką w Taxila.

Z pakistańską dziewczynką w Taxila.

Powrót do Lahore

(Pakistańska gościnność, muzeum, zoo, noc u Ahmeda, halal.)

W Lahore zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu co poprzednio gdzie natrafiliśmy na znany nam już syf. Tego samego dnia poszliśmy jeszcze na kolację gdzie po raz kolejny doświadczyliśmy pakistańskiej gościnności. Wielu ludzi znowu chciało nas powitać w Pakistanie a zwłaszcza jeden dziadek, który bardzo szukał z nami kontaktu i zaprosił nas na herbatę. Był on bardzo biedny, nie miał zębów i męczył go reumatyzm ale mimo to zaprosił nas. Powiedziałem, że ja mogę zapłacić ale on nie chciał. Widziałem jak wyciągał pieniądze i prosił herbaciarza aby nie musiał płacić pełnej stawki. Chciał naszych zdjęć i chciał się jeszcze z nami zobaczyć ale nie mieliśmy już czasu. To było kolejne tragiczne doświadczenie, które utkwiło mi w pamięci. Wróciliśmy do naszego cuchnącego pokoju i poszliśmy spać. W drugi dzień świąt chciałem zrobić coś co sprawi mi przyjemność.

Najpierw zadzwoniłem do naszego kolegi Ahmeda lecz go nie było więc sami poszliśmy do Muzeum Lahore a potem do zoo. Muzeum Lahore znajduje się w czerwonym, kolonialnym budynku i jest bardzo bogate w zabytki. Nie tylko pakistańskie ale także z całego subkontynentu i z Tybetu. Było dużo rzeźb i ręcznie robionych dywanów z wielu kultur i doktryn religijnych. Jak zawsze też musieliśmy zapłacić za wejście aż 10 razy więcej niż Pakistańczycy. W muzeum ludzie bardzo chcieli ze mną porozmawiać lecz najwięcej czasu poświęciłem grupie studentów, którzy rozmawiali ze mną na tematy polityczne oraz co sądzę o Pakistanie. Na koniec jeden z nich stwierdził, że gdyby każdy w Europie i w Ameryce był taki jak ja to na pewno mój kraj byłby piękny a ludzie żyliby w pokoju. Gdziekolwiek nie poszedłem do tej pory, zawsze napotykałem kogoś kto rozmawiał ze mną w ten sposób i zawsze wszyscy mnie słuchają i łakną informacji z zewnątrz.

Po muzeum poszliśmy do zoo lecz nasze wejście tam było trudniejsze niż myślałem. Problem polegał na tym, że turyści musieli płacić aż 300 rupii od osoby podczas gdy Pakistańczycy tylko 10 rupii. Bardzo się zdenerwowałem i zrobiłem wielką aferę przed wejściem, aż zebrało się dużo ludzi. Powiedziałem, że w moim kraju jest około 50 tysięcy imigrantów z subkontynentu i traktujemy ich tak samo jak siebie. U nas nie ma ceny dla obcokrajowców i dla Polaków. Straż była nieugięta lecz ja też. Po jakimś czasie ludzie przed zoo chcieli za mnie zapłacić lecz ja odmawiałem. Domagałem się kupna biletu po normalnej cenie i w końcu strażnicy nie mogli już ze mną wytrzymać i zaprowadzili mnie do dyrektora zoo. Tam opowiedziałem im w czym jest problem i w rezultacie wpuścili nas obydwoje za darmo. Chciałem zapłacić lecz nikt już nie chciał ze mną rozmawiać. Wszyscy byli szczęśliwi, że już skończyłem robić aferę bo ludzi zbierało się coraz więcej. Najlepiej jak zwykle miała Monika bo podczas mojego awanturowania się strażnicy dali jej krzesło aby mogła usiąść i poczekać.

Zrobiłem strajk przed zoo w Lahore gdyż nie zgadzałem się z ceną Białego człowieka. Po chwili pojawiły się tłumy i wpuścili mnie za darmo aby nie doprowadzić do rozruchów. Byłem blisko do zrobienia katolickiej rewolucji w Pakistanie. Może następnym razem.

Zrobiłem strajk przed zoo w Lahore gdyż nie zgadzałem się z ceną Białego człowieka. Po chwili pojawiły się tłumy i wpuścili mnie za darmo aby nie doprowadzić do rozruchów. Byłem blisko do zrobienia katolickiej rewolucji w Pakistanie. Może następnym razem.

Gdy już weszliśmy powiedzieli tylko: „madame, może już pani wejść bez biletu”. W ten sposób zaoszczędziłem nam znowu dużo pieniędzy. Samo zoo w Lahore jest najstarsze na subkontynencie i posiada wiele gatunków zwierząt ( w tym piękne białe tygrysy) choć tego dnia niestety nie mogłem zobaczyć moich ukochanych gadów gdyż był remont. W zoo okazało się, że zwierzęta nie były tak interesujące dla ludzi jak my sami. Wszyscy nas zaczepiali i zadawali pytania. Ustawiali nas do zdjęć i wręczali nam swoje dzieci a potem robili zdjęcia. Byli też tacy, którzy robili nam zdjęcia z ukrycia a potem prosili o jeszcze. Bez wątpienia byliśmy najważniejszym gatunkiem zwierząt w zoo tego dnia. Było bardzo miło (jak zawsze w zoo) i spędziliśmy tam wiele godzin aby wypocząć i dobrze wykorzystać nasze darmowe i ciężko przeze mnie zapracowane wejście. Szczególnie tutaj pozowanie do zdjęć i zapoznawanie się nie miało końca dlatego czuliśmy się bardzo zmęczeni ludźmi.

Po dotarciu do hotelu dostaliśmy wiadomość od Ahmeda żebym się z nim skontaktował. W efekcie tego on po nas przyjechał i spędziliśmy tam noc. Znowu było bardzo miło lecz pierwszy raz był lepszy. Tym razem kupiłem dla nich ciasto oraz w powrotnej drodze kupiłem mu trochę benzyny gdyż znowu nas odwiózł na swoim motorowerze. Chcieliśmy wracać do hotelu tej samej nocy lecz Ahmed powiedział, że po zmroku jest niebezpiecznie gdyż jest tu dużo napadów z bronią, o które w Pakistanie łatwo. Zauważyłem, że wszyscy ci ludzie byli bardzo naiwni. Wszyscy chcieli jechać do Europy i żadne z nich nie miało pojęcia o życiu. Siostra Ahmeda nie miała pojęcia o świecie gdyż tylko gotowała i sprzątała przez całe swoje życie choć w domu i tak był wielki syf. Mimo to też się wybierała do Anglii bo słyszała, że to „piękny kraj”, i nic więcej. Gdy była sam na sam z Moniką, rozpłakała się i powiedziała do niej: „Ty, nie zapomnij o mnie, przyślij list”. Lecz gdy wszedł do pokoju Ahmed, natychmiast przestała płakać.

Myślę, że dla ich dobra będzie lepiej aby zostali w Pakistanie. W domu Ahmeda były też dwie kozy gdyż zbliżało się islamskie święto. Pierwszego dnia nowego roku wiele zwierząt zostaje złożonych w ofierze Allachowi. Wygląda to tak, że wielu kozom, krowom, owcom i wielbłądom zostają poderżnięte gardła. Następnie skóry sprzedawane są krawcowi a mięso zostaje rozdane rodzinie, sąsiadom i biednym. Jest to „halal” czyli mięso pochodzące ze świętego uboju. Tego dnia kobiety mają oczywiście dodatkowe obowiązki. Czasem ludzie kupują zwierzęta na które ich nie stać, zapożyczając się. Tak samo jest też z weselami przed którymi ludzie czasem sprzedają swe nerki aby wszystko opłacić.

Transport cebuli z Indii do Pakistanu.

Transport cebuli z Indii do Pakistanu.

Lahore było początkiem i końcem mojej pakistańskiej podróży. Jest tu dużo do zobaczenia i każdemu podróżnikowi serdecznie polecam, tym bardziej że każda wyprawa obfituje w inne przygody. Nawet jeśli ktoś nie wybiera się do Pakistanu a akurat jest w Amritsar (indyjski stan Punjab), radzę pojechać chociaż do Lahore na kilka dni. Na pewno będzie to przełomowe doświadczenie.

Droga powrotna do Indii

W drodze do granicy z Indiami widziałem wiele stad zwierząt przeznaczonych do „złożenia w ofierze”. Mężczyźni je karmili, czesali, przycinali sierść a jeden nawet mył krowie zęby. Wszystko po to aby zostały jak najlepiej sprzedane. Z Lahore do granicy było tylko 30km ale odległość tą pokonaliśmy w około dwie godziny z powodu korków. Była to ciekawa jazda lecz stanowczo za długa i za ciężka. Jechaliśmy strasznym gratem po ubitej ziemi, obserwując pakistańską biedę oraz owce, barany i wielbłądy, których dni były policzone. Będąc jeszcze po stronie pakistańskiej zjedliśmy obiad w przydrożnym baraku a następnie poszliśmy w stronę Indii.

Tym razem pakistańskie służby celne przeszukały nasze bagaże bardzo dokładnie gdyż wiadomo, że z Pakistanu przemyca się najwięcej broni i narkotyków. Nic nie znaleźli dlatego, że nic nie mieliśmy. Założyłem swój wielki plecak na plecy oraz z moją kochaną kobietką udaliśmy się w stronę Indii. Po drodze widzieliśmy wcześniej już opisywany transport cebuli. Był to kolejny smutny widok gdyż nawet starzy ludzie dźwigali wielkie worki na głowach. Po paru formalnościach i wielu pytaniach służb imigracyjnych wróciliśmy do wielkich Indii.

Ostatni posiłek w Pakistanie.

Ostatni posiłek w Pakistanie.

Podsumowanie

Skończyła się moja podróż po Pakistanie. Po kraju gdzie jest mnóstwo miłych i gościnnych ludzi i gdzie prawie zawsze czułem się bezpiecznie. Zdecydowanie nie zgadzam się z islamem oraz z wiecznymi zakazami choć taka jest ich kultura a przez zwykły komiks Duńczyków, Pakistańczycy pokazali na co ich stać. Zachodnie rządy trochę przesadzają w surowej ocenie tego kraju, choć z drugiej strony nie mogę go nazwać stabilnym. Choćby przez pracę dzieci w fabrykach broni oraz przez tereny wyjęte spod prawa. Uważam jednak, że wszelkie problemy wewnętrzne nie mają na nas wielkiego wpływu i dla turystów jest to kraj bardzo atrakcyjny, gościnny i wart poznania, czego dowiodłem podczas mojej podróży.

Mimo to jednak, przed wyjazdem radziłbym koniecznie zapoznać się z obecną sytuacją w Pakistanie gdyż bezpieczeństwo może tu ulec zmianie z dnia na dzień. Ja miałem szczęście gdyż natrafiłem akurat na spokojny okres i dlatego w moim przypadku wszystko przebiegło dobrze. Czasem miałem też wrażenie, że Pakistan jest bombą zegarową a dookoła miałem miliony bojowników o islam. To czy mam rację, pokaże jednak czas.

Palenie szkodzi zdrowiu

Na koniec pewna historia z Pakistanu, która w zasadzie łączy wszystkie kraje. Niezależnie od tego czy byłem w Mongolii czy w Chinach czy jeszcze w innym kraju, za każdym razem zwracałem ludziom uwagę aby przy mnie nie palili i za każdym razem grzecznie wychodzili i przepraszali. Raz jednak gdy byłem w Pakistanie i jechałem autobusem z uchodźcami z Afganistanu, poprosiłem kilka razy brodatych Afgańczyków aby nie palili i w końcu jeden z nich trochę się zdenerwował i powiedział do mnie: „Hej uważaj, ja i moi kumple byliśmy terrorystami w Afganistanie a ten facet, który siedzi przy kierowcy to mój brat i wysadził najwięcej autobusów w powietrze. Po czym krzyknął: Hej Osama, dawno niczego nie wysadziliśmy?!

Ja jednak postanowiłem, że zachowam zimną krew. Podszedłem do „terrorystów” i jeszcze raz poprosiłem aby zgasili papierosy choć wyglądem działali na wyobraźnię. Po chwili zaczęli się śmiać a gdy dotarliśmy na miejsce wytargowali mi jeszcze dobrą cenę za rykszę, która zabrała mnie i przerażoną Monikę do naszego zarośniętego brudem hotelu. Afgańskie poczucie humoru-super!

Chej, ja nic nie wiem. Ja jestem tylko turystą!!! Na przejściu granicznym pomiędzy Pakistanem a Afganistanem. W tle góry Afganistanu.

Chej, ja nic nie wiem. Ja jestem tylko turystą!!! Na przejściu granicznym pomiędzy Pakistanem a Afganistanem. W tle góry Afganistanu.

TAGI
PODOBNE ARTYKUŁY

ZOSTAW KOMENTARZ

SPAM będzie usuwany.

  • Zwierzęta
  • Akta plażowe
  • Ciekawi ludzie - niezapomniane twarze
  • Birma (Myanmar)
  • Armenia
  • Tadżykistan