Wycieczka do Dubaju 2006
Zjednoczone Emiraty Arabskie 2006 – relacja z podróży
Przebieg podróży: Stary Dubaj – Nowy Dubaj.
Stary Dubaj
Pierwszą rzeczą, która we mnie uderzyła gdy dotarłem do Emiratów był upał jakiego nigdy jeszcze nie doświadczyłem. Był to suchy żar, który towarzyszył mi przez cały czas i było ciężko oddychać, a przecież była już połowa sierpnia. Jak potem się okazało, nawet woda w morzu była stanowczo za ciepła, dlatego najlepszą porą na spacery jest wieczór. Druga rzecz, której nie dawało się pominąć to otaczająca mnie egzotyka. Wszędzie wyrastały wysokie, masywne palmy, których cień był prawdziwym błogosławieństwem.
Swoją wielką walizkę zostawiłem na lotnisku, ze sobą wziąłem tylko plecak z kąpielówkami i ręcznikiem, i pojechałem lokalnym autobusem do starej części Dubaju. Jazda była krótka i całe szczęście, że autobus był klimatyzowany-pomimo, że przejazd kosztował tylko cztery dirhamy. Wysiadłem w starej części miasta, czyli w tej, która nigdy nie jest pokazywana na pocztówkach. Było tu biednie, ludzie mieszkali w obskurnych budynkach a warunki sanitarne i czystość w „restauracjach” była taka jakby sanepid nie istniał w tym kraju. Jednak w tej części zetknąłem się z prawdziwym życiem przeciętnych ludzi pracy, czyli z imigrantami z Pakistanu, Bangladeszu i wielu innych krajów. Zawsze wszyscy chętnie mi pomagali, jeśli czegoś nie rozumiałem. Potem chodziłem też sam nocą po starej części miasta i choć byłem tu jedynym białym człowiekiem pośród muzułmanów ze swoim tandetnym towarem, zawsze czułem się bezpiecznie. Tego ranka poszedłem też zobaczyć jeden mosk ale nie pozwolono mi wejść gdyż na czas modłów był dla mnie zamknięty. Dubaj jest pełen mosków, gdzie od czasu do czasu słychać głośne modły, co na tle palm, brodatych muzułmanów i w tym piekielnym upale, sprawiło, że byłem wykończony. Wszedłem więc na chwilę do sklepu z materiałami i dywanami gdzie była oczywiście klimatyzacja i od razu poczułem się lepiej. Zastanawiałem się też, gdzie spędzę noc. Zadzwoniłem do kilku najtańszych hoteli ale te były pełne a inne były tak drogie, że darowałem sobie. Miałem więc nadzieję, że uda mi się zaoszczędzić i tę noc spędzę na plaży koło sławnego hotelu w kształcie wind surfingu, czyli Burj-Al-Arab. Spacerowałem dalej, zatrzymując się w cieniu palm przy fontannach i popijając wodę. Zaczynało też do mnie docierać, że szybko musiałem dotrzeć na plażę gdyż bardzo chciałem się już wykąpać. Doszedłem do Kreek czyli portu w starym Dubaju gdzie naganiacz namówił mnie na przedostanie się na drugi brzeg, na swym cuchnącym ropą statku. Było bardzo gorąco i klimat ten na prawdę dawał mi w kość. Rejs był bardzo pouczający gdyż mogłem obejrzeć zabudowę Dubaju na dłuższym odcinku a po drodze miałem też do towarzystwa nieogolonego i śmierdzącego potem pasażera. Był to prawdziwy luksus gdyż płynęliśmy tylko w trójkę. Niedaleko mnie przepływał taki sam statek i też cuchnący ropą lecz wypchany po brzegi. Taksówki wodne w tym miejscu wożą do pracy tanią siłę roboczą z Pakistanu, Bangladeszu, Indii, Iranu, Jemenu i wielu innych krajów. Na widok białego człowieka, pomimo morderczego upału wszyscy krzyknęli „hello”,więc ja też. Po dopłynięciu do brzegu znowu wszedłem do klimatyzowanego sklepu a potem znowu ruszyłem w drogę. Zauważyłem też, (choć mogę się mylić) że od kobiet przewoźnicy nie brali pieniędzy.

Przed hotelem Burj al-Arab w Dubaju.
Korzystałem z otaczającej mnie egzotyki, objadając się owocami oraz pijąc napoje owocowe ze zmiażdżonym lodem. Była to chwila wytchnienia, tym bardziej że wszystkie knajpy są klimatyzowane. Stamtąd dotarłem do dworca autobusowego, który zawiózł mnie do nowej części Dubaju, lecz o moich wrażeniach z tego miejsca opowiem w osobnym rozdziale.
Nowa (bogata) i Stara (biedna) część Dubaju są położone daleko od siebie, chyba po to aby turyści widzieli tylko to za co płacą najwięcej i gdzie będą się czuli bezpiecznie. Stara część i tak jest bezpieczna lecz na pewno działa na wyobraźnię po zmroku. Dla mnie bogata część była ładna, ale bez uczucia przygody. W starej (biednej) części miasta usiadłem w jednej z brudnych, arabskich knajp gdzie mężczyźni zmęczeni po pracy jedli kebaby. Ja piłem mleko prosto z kokosa a potem sam zrobiłem kebaba dla kogoś. Grała głośna, arabska muzyka, aż włos się jeżył na głowie, a atmosfera tego miejsca, gdzie stado brudnych arabów wcina mięso była niepowtarzalna. Czułem się tam super, zupełnie co innego niż w dzielnicy dla turystów. Mam już spore doświadczenie w tego typu miejscach choć przewinąłem się przez znacznie gorsze. Poszedłem też na lody do klimatyzowanego baru gdzie obejrzałem program w telewizji, nie mając pojęcia na co się gapiłem. Tego dnia czułem, że słońce mnie wykończyło i musiałem coś ze sobą zrobić na noc. Pojechałem więc autobusem na plażę, rozłożyłem ręcznik i szybko zasnąłem. Miałem akurat szczęście gdyż nie tej nocy nie natrafiłem na patrol policyjny.
Stary Dubaj był najlepszy i wszystkim szczerze polecam lecz nie radzę się ekscytować super okazjami i obniżkami, proponowanymi przez ulicznych handlarzy. Wszystko jest podrabiane o czym świadczą ceny. Na przykład „oryginalny” zegarek Casio G-Shock można kupić za jedyne 5 funtów, choć przyciski nie działają. Są też „oryginalne” sprzęty grające, jeansy, złoto, diamenty i adidasy najlepszych firm, a wszystko tylko po 10% wartości. W Starym Dubaju radzę się opanować z zakupami i ograniczyć tylko do jedzenia, gdyż tylko to jest tu prawdziwe i bardzo dobre.
Nowy Dubaj
Nazajutrz obudziłem się na plaży gdzieś w Dubaju. Spałbym dłużej ale słońce skutecznie mi to udaremniło. Szybko odświeżyłem się we wspaniałych wodach Zatoki Perskiej a potem ruszyłem na „podbój” miasta. Woda była wyjątkowa, zachwycająca. Było długie, płytkie wejście a morze było bardzo ciepłe, przezroczyste i wręcz stojące w miejscu.
Oczywiście pierwszą rzeczą, którą chciałem zobaczyć tego dnia był słynny hotel na wyspie w kształcie żagla do windsurfingu, czyli Burj Al-Arab. Znowu wziąłem klimatyzowany autobus i wkrótce dotarłem na miejsce. Rzeczywiście hotel był piękny. Jest to symbol Dubaju i prawdziwy pomnik pieniądza. Chciałem wejść na jego teren lecz niestety nie wpuszczono mnie do środka. Burj Al-Arab jest jedynym siedmio gwiazdkowym hotelem, mającym 321m wys.
Położony jest na sztucznym cyplu ulokowanym 280m od brzegu i jest także najwyższym budynkiem hotelowym choć nie jest to najwyżej umieszczony hotel. Znajdują się tu same apartamenty gdzie ceny za jedną noc osiągają nawet do 35000 USD. Z tego co wiem, znajduje się tu także żywa rafa koralowa położona na przestrzeni kilku pięter, lądowisko dla helikopterów i wiele innych, zapierających dech w piersiach rzeczy. W najdroższych apartamentach niektóre elementy są wykonane ze złota. Jak widać jest to raj dla milionerów, którzy nie liczą się z pieniędzmi. Ja tylko kąpałem się koło plaży Jumeirah, z której było bardzo dobrze widać ten piękny, nadzwyczajny budynek, w nocy mieniący się wieloma kolorami. Woda była jak zwykle ciepła i było wspaniale lecz przeżywałem męki po wyjściu na plażę gdyż piasek był tak gorący. Potem przyszedłem tu jeszcze po zmroku aby zmyć z siebie pot całego dnia gdyż upał był bardzo dokuczliwy. Wtedy dopiero na plażę Jumeirah zaczęli przychodzić ludzie gdyż pod osłoną nocy było już lżej. Niedaleko stał także inny znany hotel, zbudowany w kształcie morskiej fali, czyli Jumeirah Beach. Jest to kolejny eksluzywny hotel w Dubaju, choć kształtem nie dorównuje Burj Al-Arab. Koło plaży Jumeirah był także park wodny Wild Wadi, oferujący niezapomniane atrakcje, lecz musiałem wziąć pod uwagę, że na zewnątrz było prawie plus 50 stopni a i tak już czułem się za bardzo opieczony. Po wyjściu z plaży i po obejrzeniu hoteli (niestety tylko z zewnątrz) poszedłem na przystanek autobusowy gdzie prażąc się jak na patelni, obserwowałem otoczenie. Widziałem jak budowano trawniki i jak biedni imigranci z subkontynentu indyjskiego i innych krajów peninsuli arabskiej, pracowali ponad siły w piekielnym upale. Pod każdym trawnikiem znajdował się wąż wodny z dziurkami do nawadniania, gdyż Dubaj jest budowany na pustyni.
W końcu doczekałem się zbawiennego, klimatyzowanego autobusu i w towarzystwie biednych uchodźców dojechałem do kolejnej wielkiej atrakcji czyli centrum handlowego, Mall of the Emiratem. Tym razem wpuścili mnie do środka gdzie mogłem sobie trochę pooddychać gdyż klimatyzacja była wspaniała. W drodze zauważyłem, że obywatele Emiratów zawsze ubierają się w białe, tradycyjne, arabskie koszule i nakrycie głowy a arabki mają suknie i nakrycia głowy wg. islamskiej etykiety. Jednak ich stroje były pięknie skrojone i uszyte z materiału o wysokiej jakości. Oprócz tego jeździli luksusowymi samochodami, wręcz „kapiącymi” bogactwem. Myślę, że widziałem kilka Rolls Roysów z delikatnym, skórzanym obiciem w środku. Natomiast imigranci byli wiecznie zmęczeni, ubrani biednie i jeździli autobusami. To są właśnie dwie strony Dubaju, które rzucają się tu w oczy. Wracając do centrum handlowego, było wielkie, eleganckie i znajdowała się tu góra narciarska z wyciągami i ze sztucznym śniegiem. Wyglądało to na prawdę imponująco, biorąc pod uwagę, że można było pojeździć na nartach na bliskim wschodzie. Na zewnątrz „żar wręcz lał się z nieba” a w środku były stoki narciarskie i aż pięć różnych tras, o długości do 400m, gdzie panowała temperatura -1/-2 stopnie. W Dubaju widać bardzo dobrze, że za pieniądze można wszystko.
W tym samym centrum handlowym zaprosiłem się na wspaniałą kuchnię arabską w jednej z lepszych restauracji, i co dziwne nie było bardzo drogo. Jedzenie było wspaniałe a obsłużyli mnie ze wszystkimi honorami. Jedząc miałem dobry punkt obserwacyjny co także było dobrym doświadczeniem. Zauważyłem, że zwłaszcza bogate arabki są bardzo dumne i wyniosłe i bardzo lubią paradować po najdroższych sklepach, pokazując swą biżuterię i na pozór skromne lecz podkreślające jednak kształty ciała stroje. Oczywiście wszystko w granicach praw islamu. Widziałem też, że kilka się do mnie zalotnie uśmiechało, co jest przecież sprzeczne z ich religią. Byłem także świadkiem gdy jeden Arab odziany w swą tradycyjną „pidżamę” przyszedł na kolację ze swoimi dwiema żonami i pięciorgiem dzieci. Mimo że bogaci, żarli łapami i rzucali się na jedzenie. Założę się, że wydał na ten obiad fortunę. Po wyjściu z centrum handlowego od razu uderzył we mnie upał i dlatego tym razem darowałem sobie autobus. Za jedyne 5 dirhamów pojechałem ponownie na plażę Jumeirah i znowu kąpałem się w pięknym, przezroczystym, ciepłym morzu, pijąc świeże soki owocowe. Miałem za sobą palmy i ten niepowtarzalny hotel, ktory mienił się w nocy różnymi kolorami. Zauważyłem też, że jedna rzecz, która jest tu na prawdę tania to taksówki gdyż benzyny nie trzeba tu przecież importować.
Przygody na lotnisku
Bardzo nietypowe jest to, że w Dubaju nie mieszkałem w żadnym hotelu. Godziny przylotu i odlotu ułożyły się z moim przespaniem się na plaży i w ten sposób byłem tu pełne dwa dni. Mogłem zostać dłużej ale czułem się wykończony upałem. Wiedziałem, że już dłużej nie dam rady i dlatego postanowiłem wylecieć już tej nocy. Miałem też nadzieję, że będzie jedno wolne miejsce. Tymczasem, z powodu upału czułem się tak wykończony, że pociłem się już nawet na klimatyzowanym lotnisku. Czułem, że potrzebowałem prysznica i to szybko gdyż z powodu smrodu mogliby mnie nie wpuścić do samolotu. Oczywiście pryszniców nie było lecz podróżnik mojego pokroju musi sobie dawać radę w każdej sytuacji. Przypomniałem sobie, że jestem w kraju muzułmańskim i tutaj nie podciera się tyłka papierem lecz spłukuje się gówno wodą z gumowego węża. Także w kabinie 1m na 1m służącej głównie do „oddawania kupy”, wziąłem prysznic przyrządem do czyszczenia arabskich tyłków. Umyłem się cały mydłem, spłukałem, wypachniłem, założyłem czyste ubranie i czułem się jak zupełnie nowy człowiek. Myślę, że każdy kto przeczyta ten reportaż, na pewno mi przyzna, że mam klasę jak mało kto. To było pierwsze tego rodzaju doświadczenie w moim życiu i polecam tylko w ostateczności.
Zaraz potem pojawił się nowy problem. Miałem lot do Seulu ale na inną datę dlatego musiałem czekać 2h na decyzję czy polecę. Inaczej musiałbym czekać następne 24h na lotnisku. Szczęśliwie pozwolono mi polecieć ale decyzja ta zapadła tak późno, że ledwo zdążyłem na lot. Biegłem jak najszybciej mogłem przez bardzo długie lotnisko i gdy już zamykali bramkę, zobaczyli mnie biegnącego i krzyczącego aby poczekali. Dodam, że wciąż byłem bardzo czysty i odświeżony. W ten właśnie sposób dostałem się do samolotu lecącego do Seulu, ale o tym opowiem w innym reportażu, bo to już jest zupełnie inna historia.
Podsumowanie
Mój pobyt w Dubaju był krótki lecz bardzo pouczający i żywiołowy. Zarówno stara jak i nowa część ma swoje niepowtarzalne uroki choć osobiście wolę Stary Dubaj gdyż właśnie on odzwierciedla sens i cel moich wypraw. Dubaj to przede wszystkim wielka pustynia, która jest ogromnym terenem budowy, gdzie za pieniądze z ropy budowane są luksusowe hotele dla najbogatszych. Gdybym przyjechał tu znowu na przykład za rok lub dwa, na pewno wiele by się zmieniło. Dubaj pokazuje bardzo dobrze, że za pieniądze jest możliwe absolutnie wszystko, łącznie ze stokami narciarskimi zbudowanymi na gorącej pustyni. Dubaj oferuje znacznie więcej atrakcji niż opisałem w swoim reportażu i wbrew temu co mówią inni, ja uważam że atrakcji jest tylko tyle na ile jest kogoś stać. Można polatać balonem nad pustynią, wybrać się na safari na wielbłądach i spędzić noc w malowniczej oazie, mieszkać w hotelu ze złotymi klamkami i ze szklanym sufitem, nad którym pływają kolorowe rybki. Wystarczy tylko podać cenę. Nie uważam się za specjalistę od Dubaju czy Emiratów gdyż nie widziałem wszystkiego czego chciałem, ale z mojego doświadczenia mam kilka rad dla przyszłych podróżników. Przede wszystkim radzę najpierw zarezerwować hotel przez internet gdyż będzie to jedyna tania jak na Dubaj opcja, która i tak jest stosunkowo droga. W hotelu natomiast radzę zasięgnąć porady jak zwiedzać atrakcyjne miejsca poza Dubajem. Zdecydowanie radzę przyjechać tylko i wyłącznie w okresie zimowym. Wtedy i tak będzie gorąco ale przynajmniej znośnie. Radzę też być powściągliwym w robieniu zakupów. Arabowie potrafią się dobrze targować i są mistrzami we wciskaniu tandety. Na koniec, Emiraty są krajem islamskim, dlatego radzę się zapoznać z obyczajami i uważać na sposób ubierania się (zwłaszcza kobiet i zwłaszcza w pobliżu mosków) i na spożycie alkoholu.