Filipiny
Oficjalna nazwa: Republika Filipin
Populacja: 108 000 000
Powierzchnia: 300 000 km²
Galeria
Walory turystyczne Filipin
Filipiny na tle turystyki w swoim regionie
Filipiny to malowniczy, tropikalny kraj, którego zalety długo trzeba byłoby wymieniać. Filipiny przyciągają turystów z całego świata głównie swoimi bajkowymi plażami, choć kraj ten jest ciągle mniej znany i o wiele rzadziej odwiedzany niż sąsiednia Tajlandia. W roku 2018 Tajlandię odwiedziło prawie 39mln turystów, a Filipiny tylko 7 mln. Tajlandia ciągle wygrywa w turystyce z powodu bogactwa kulturowego w postaci buddyjskich świątyń, lecz moim zdaniem jeśli chodzi o plaże to wolę Filipiny. Nie chodzi tu o piękno, ale o prywatność. Na plaże Tajlandii biali turyści każdego roku organizują masową inwazję, natomiast Filipiny są mnie oblegane, i wciąż dają poczucie większej prywatności. Poza tym Filipiny leżą na uboczu, na wyspach, i nie są one przez to na liście podróżniczych priorytetów.
Według zebranych statystyk uważam, że kraje Azji południowo-wschodniej takie jak Tajlandia są bazą wypadową do krótkich podróży do Laosu, Wietnamu, Kambodży i na chwilę też do Malezji. Do wszystkich tych krajów można się dostać autobusem, a do Kambodży turyści jeżdżą przede wszystkim aby zobaczyć Angkor Wat. Filipiny natomiast to rezległy kraj wyspiarski, który wymaga dużo czasu, więcej planowania, i nie ma też kolorowych i efektownych świątyń buddyjskich czy ruin antycznych miast. Z tego powodu według mnie, Filipiny wciąż stanowią kraj, w którym jest więcej do odkrycia.
Rajskie plaże i nurkowanie na Filipinach
Głównym powodem, dla którego turyści odwiedzają Filipiny są wspaniałe plaże z białym piaskiem i palmami chylącymi się do morza. Filipiny to archipelag tropikalnych wysp, gdzie natura urzeka swoim pięknem na powierzchni i pod wodą, gdyż nurkowanie na Filipinach jest także bardzo popularne. Wyspy to jednak nie wszystko, dlatego że Filipiny mają wąskie paski piasku wystające z wody, z kilkoma palmami oraz domkami zbudowanymi na balach. To są Filipiny, o których słyszał przeciętny turysta, lecz po dojechaniu na miejsce, okazuje się że kraj ten ma o wiele więcej do zaoferowania.
Filipiny mają ponad 7500 wysp, i większość z nich ma wspaniałe plaże z pięknymi lagunami, rafa koralową i z dramatycznymi formacjami skalnymi. Nad ciepłą, turkusową wodą turyści opalają się pod palmami z kokosem w ręku, albo chodzą po molo, obserwując kolorowe rybki i żółwie morskie. Filipiny to plażowy raj, który wygląda jak widok z perfekcyjnej pocztówki. Wielokrotnie spacerowałem po białym piasku w towarzystwie moich kobiet i psów, po jednej stronie mając morze, a po drugiej palmy kokosowe. Plaże Filipin różnią się jednak od siebie, i żadna nie jest sobie równa. Zdaję też sobie sprawę, że nie każdy może wyjechać na 3 lub 4 miesiące, dlatego powiem o kilku plażach, które spośród wszystkich rajów Filipin wyłoniły się jako najpiękniejsze.
Światową renomę raju na ziemi ma Boracay, na północ od Panay, które jest najbardziej reklamowaną i najdroższą wyspą plażową na Filipinach. Bardzo popularne z uwagi na plaże jest też całe Palawan, a miejsca takie jak El Nido czy Puerto Princesa są znane jako najlepsze plaże na Filipinach i w całym regionie. Tam w zasadzie jest chyba piękniej niż w niebie, a opuszczanie tego raju jest poważnym ciosem. Wśród palm, egzotycznych ptaków, zdrowego jedzenia, tropikalnych owocóe i nurkowania w rafie koralowej można spędzić całe miesiące. Bardzo popularne są też plaże na wyspie Siargao, pomiędzy Leyte a Mindanao. Na samej wyspie Cebu pojechałem do Moalboal, aby zobaczyć rekiny wielorybie w środowisku naturalnym.
Na północy Cebu byłem też na wyspie Bantayan, na okolicznej Virgin island, oraz na wyspie Malapsuca, który przyciąga przede wszystkim płetwonurków. Koło Negros, niedaleko Damaguette, znajduje się wyspa Apo, która obok pięknych plaż także jest kierunkiem dla płetwonurków. Na południe od Bohol spędziłem tydzień na wyspie Panglao, która też słynie z pięknych plaż.
Jak mógłbym zapomnieć o wyspie Kalanggaman, pomiędzy północnym Cebu a środkowym Leyte. Kalanggaman to wąski pas białego pasku pośrodku błękitnego morza, prowadzący do kilku palm w oddali.
Mógłbym długo pisać na temat plaż Filipin, lecz kiedyś muszę skończyć ten artykuł …
Wodospady na Filipinach
Choć plaże są tym co przynosi Filipinom sławę, to moim zdaniem równie atrakcyjne są też błękitne wodospady ukryte w dżunglii. Wielokrotnie pokonywałem dżungle, aby w końcu dostawać się do błękitnych wodospadów otoczonych bujną, tropikalną roślinnością. Niektóre wodospady są pojedynczy a inne piętrowe. Niektóre są małe i małą jaskinie pod spodem, a inne mają wysokość 25m i spadają z wielką siłą. Zawsze jednak na Filipinach, w naturalnych basenach są miejsca do skoków, do pływania oraz także huśtawki i tratwy. Niektóre wodospady leżą niedaleko pól ryżowych, za plantacją bananowców, a do innych trzeba iść dłużej, po skałach. Wodospady w dżunglii to kolejny uroczy rozdział Filipin.
Podczas mojej podróży kąpałem się pod wieloma wodospadami, i chciałbym powiedzieć przynajmiej o kilku z nich. Na wyspie Negros poszedłem nad wodospad Casaroro, który miał wysokość ponad 30m i spadał do niebieskiego basenu otoczonego skałami, z wielką siłą. Niedalako były też dwa wodospady Pulangbato, a nieco dalej w dżunglii także gorace źródła.
Myślę, że jeśli chodzi o wodospady to należy tu powiedzieć o wyspie Siquijor, gdzie znajduje się wiele zacisznych wodospadów w dżunglii. W niektórych znich byłem zupełnie sam, i słyszałem jedynie szum wody i odgłosy dżunglii. Największym i najbardziej żywiołowym jest komplet kilku wodospadów Cambugahay, gdzie skakałem do naturalnego basenu trzymając się liny, jak Tarzan. Ogromną przyjemność sprawił mi też wodospad Kawasan, który był bardzo odosobniony i leżał w głębi dżunglii. Inne to także Locong i Lugnason.
Zanim skończę opisywać ten mokry rozdział mojej podróży, myślę że muszę koniecznie wspomnieć o szeregu wodospadów Kawasan na wyspie Cebu. Gdy zaparkowałem swój motorower, najpierw przeszedłem przez szlak w dżunglii, mijając wysokie bambusy, małą rzekę oraz sprzedawców owoców. Po około kilometrowym spacerze ukazała się przede mną błękitna laguna, z wielkim basenem i silnym wodospadem. Kąpałem się przez godzinę, oraz unosiłem się na tratwie, a potem poszedłem w górne partie, wspinając się po skałach, i wielokrotnie skakałem do wody z przynajmniej 10 metrów. Wodospady były oczywiście wspaniałe, przygodowe, i oferowały wiele atrakcji, lecz dla mnie liczyła się także sama dżungla.
Na Bohol należy koniecznie zobaczyć wodospad Cam-Umantad, Mag-Aso, oraz jaskinie wodne na wyspie Panglao. Mógłbym ten rozdział długo kontynuować, lecz mam nadzieję, że oddałem piękno filipińskich wodospadów.
Inne atrakcje Filipin
Sama obecność w tak pięknym, tropikalnym kraju jak Filipiny już jest wielką atrakcją. Bardzo mi się podobało gdy w cieniu palm przemierzałem egzotyczne wyspy na motorowerze. W drodze do plaż i wodospadów, jadąc poprzez pola ryżowe, zatrzymywałem się pod drzewami bananowymi aby spędzić czas z miejscowymi Filipińczykami. Grałem z nimi w bilarda, jadłem mięso z grilla, oraz kupowałem kokosy i ciasteczka ryżowe wypalane pod palmami.
Podobały mi się też przejażdżki jeepney, oraz filipińskie bazary rybne i owocowe. Na niektórych bazarach widziałem prawdziwe potwory morskie, a jeśli chodzi o egzotyczne owoce Azji, to napisałem osobny artykuł na ten temat. Było pięknie, a ja byłem szczęśliwy dlatego że wszystko co wystarczyło mi do szczęścia to proste życie i małe potrzeby.
Filipińczycy natomiast są zazwyczaj weseli i szczerze uśmiechają się na widok białego turysty. Według mnie, w Tajlandii biały turysta jest traktowany tylko jak bankomat do którego nikt się nie uśmiecha za darmo, a na Filipinach ciągle uśmiechają w szczery sposób. Filipińczycy także porzebują pieniędzy lecz są bardziej prawdziwi.
Poza tym widziałem tarsiery (najmniejsze naczelne na świecie), pływałem z rekinami wielorybimi, byłem w motylarniach i pięknych ogrodach, a raz karmiłem też młodą lwicę mlekiem z butelki. Widziałem pokolonialną hiszpańską architekturę, tarasy ryżowe, malownicze pejzarze, wulkan Mayon, jaskinie, dżungle, a nawet też kościół katolicki zbudowany z lawy wulkanicznej.
Nabardziej na Filipinach podobało mi się jednak piękno naturalne, choć kraj ten ma wiele wspaniałych zalet. Filipiny to piękny kraj.
Filipiny – czasy obecne
Ekonomia
Filipiny uważane są za kraj nowo uprzemysłowiony, który ma gospodarkę przechodzącą przechodzącą od opartego na rolnictwie do opartego bardziej na usługach i produkcji. Od 2017 r. PKB według parytetu siły nabywczej szacowano na $1,8 bln. Dziś Filipiny są 34 największą gospodarką świata według nominalnego PKB, i jest to jeden z rynków wschodzących, oraz szósty najbogatszy w Azji południowo-wschodniej według wartości PKB na mieszkańca, po takich krajach w swoim regionie, jak: Singapur, Brunei, Malezja, Tajlandia i Indonezja.
Mimo że dane mogą wyglądać na bardziej korzystne, to podróżując po Filipinach łatwo jest zauważyć realia kraju rozwijającego się. Ludzie na Filipinach żyją biednie, i czasem utrzymują się z tego co sami wyhodują lub złowią. Myślę, że jest to bardzo istotna informacja dla wyznawców zimnych statystyk ekonomicznych.
Filipiny mają jednak bardzo dobre prognozy, dlatego że ekonomiści z renomowanych organizacji przewidują, że do 2050 roku ekonomia Filipin będzie piątą największą w Azji, oraz 16 co do wielkości na świecie. Natomiast obecnie Filipiny, wraz z Tajlandią i Indonezją uznano za “gospodarkę Tygrysa”, czego ja osobiście nie mogę potwierdzić po moich obserwacjach stanu Filipin oraz biedy ludzi tego kraju. Według danych z 2015 roku, aż 21.6% populacji Filipin żyje poniżej progu ubóstwa. Na Filipinach istnieją duże kontrasty społeczno-ekonomiczne, także biorąc pod uwagę region kraju. Problemy stanowią także korupcja oraz niewystarczająca infrastruktura.
Z drugiej jednak strony te dobre prognozy mają sens, gdyż siła robocza Filipin to ponad 44mln, podczas gdy recepcjonista, sprzątacz w hotelu, sprzedawca czy ochroniarz w sklepie zarabiają tylko około 250 pesos dziennie. Nauczyciel zarabia około 15-18.000 pesos miesięcznie (około $300), natomiast kasjer w banku około $180. Filipiny mają więc bardzo dużo pracowitych ludzi, którzy pracują za małe pieniądze. Rozumiem przez to, że siła ekonomiczna Filipin zostanie zbudowana na wysysku jej obywateli.
Podstawowy eksport obejmuje kable elektryczne, sprzęt transportowy, odzież, produkty z miedzi, produkty naftowe, produkty elektroniczne, olej kokosowy i owoce. Pomimo, że Filipiny zawsze były głównie krajem rolniczym (obecnie 7.4% GDP), to usługi (58.6% GDP) mają coraz większe znaczenie. Przemysł natomiast stanowi 34% GDP. Na Filipinach produkowane są także części do samolotów, chipy do telefonów komórkowych, laptopy, oraz części do samochodów niemieckich i japońskich. Warto o tym wspomnieć, na wypadek gdyby ktoś myślał że “Filipiny to tylko kraj ryżu i bananów”. Realia ekonomiczne są zupełnie inne, mimo że wszystkie dobra które wymieniłem są przeznaczone na eksport.
Na Filipinach liczy się też przemysł wydobywczy, a kraj ten jest też bogaty w zasoby energii mineralnej i geotermalnej. Filipiny mają złoża złota, srebra, niklu, miedzi i wielu innych metali. Filipiny mają też marmur, wapień, glinę, gips i siarkę. Ponadto na Filipinach istnieje dużo centrów informacyjnych na telefon, z uwagi na powszechną znajomość angielskiego. Tylko w 2016 roku przychody z centrów telefonicznych osiągnęły około $27mld.
Głównymi partnerami handlowymi Filipin są Japonia, Chiny, Stany Zjednoczone, Singapur, Holandia, Korea Południowa, Hong Kong, Niemcy, Tajwan i Tajlandia.
Dużym zastrzykiem pieniędzy dla Filipin są także wpłaty dokonywane na filipińskie konta przez ponad 10 mln filipińskich pracowników, pracujących głównie w krajach arabskich. Na Bliskim Wschodzie pracuje około 2.5mln Filipińczyków, z czego około 1mln w Arabii Saudyjskiej, a w samym Kuwejcie około 270.00. W USA natomiast jest około 4mln Filipińczyków. W roku 2017 wpłaty z kont zagranicznych osiągnęły rekordową sumę $28.1mld, natomiast rok wcześniej, w 2016 suma ta osiągnęła $26.9mld. Wpłaty zagraniczne dokonywane przez filipińskich pracowników są więc bardzo istotne dla filipińskiej ekonomii.
Na koniec powiem o tym, co interesuje mnie najbardziej, czyli turystyka. Otóż w tak pieknym kraju jak Filipiny, dochody z turystyki osiągają ponad 12% GDP. Tylko w 2017 roku sektor turystyczny zarobił około 3.3 tryliona pesos, co stanowi około 21% GDP, a według najnowszego raportu Światowej Rady Podróży i Turystyki (WTTC ) przez najbliższe 10 lat przychody te podwoją się. Turystyka na Filipinach stanowi prawie 6% krajowego zatrudnienia, co daje około 2.3mln etatów.
Moim zdaniem Filipiny są na dobrej drodze, i kraj ten będzie na pewno rósł ekonomicznie, co niestety nie znaczy że Filipińczycy staną się bogatsi. Obecnie, w 2018 roku, ponad jedna czwarta 105 milionów ludności Filipin żyje w ubóstwie, czyli ponad 26-32 milionów ludzi. Według mnie wzrost gospodarczy Filipin, oraz wszystkie podnoszące na duchu statystki na temat przemysłu i eksportu Filipin, to tylko zimne dane osiągnięte na brutalnym wyzysku Filipińczyków. Według oficjalnych danych na Filipinach jest 800.000 prostytutek, z czego połowa jest nieletnia, i głównym powodem jest fatalna sytuacja ekonomiczna. (Dla porównania w Tajlandii jest aż 2mln prostytutek, w Anglii około 70.000, a w Polsce 18.000).
Edukacja
Edukacja na Filipinach była kształtowana przez kraje, które kolonizowały ten kraj. Wcześniej filipińska edukacja opierała się głównie na systemie hiszpańskim, co można dziś odczuć chociażby po hiszpańsko brzmiących miastach i nazwiskach. Dziś jednak tylko około 3mln Filipińczyków mówi po hiszpańsku, dlatego że po 48 letniej kolonizacji Filipin przez Stany Zjednoczone, hiszpański został zastąpiony przez język angielski. Wielu filipińskich nauczycieli skończyło amerykańskie uniwersytety, a językiem urzędowym Filipin obok filipińskiego, jest angielski. W przeprowadzonych badaniach 76% Filipińczyków powiedziało, że rozumie angielski.
Ja natomiast, jako nauczyciel angielskiego, który uczył nawet angielskiego w Anglii, podróżowałem po Filipinach około 2.5 miesiąca, i odniosłem wrażenie że wszyscy mnie dobrze rozumieli i mówili płynnie po angielsku, choć dało radę wyczuć amerykański akcent. Moim zdaniem system szkolnictwa an Filipinach, także obok kultury Filipin, został zainspirowany przez Amerykę, i współpraca ta jest kontynuowana.
Według filipińskiego prawa edukacja na Filipinach jest obowiązkowa i darmowa przez 14 lat. Edukacja jest podzielona na szkołę podstawową (6 lat), następnie szkołę średnią (4 lata), oraz ewentulane 4 lata studiów wyższych, co prowadzi do uzyskania tytułu licencjata. Wykształcenie do końca szkoły średniej jest fundowane przez filipiński rząd i jest obowiązkowe, lecz realia sa zupełnie inne. W dużych miastach, jak Manila szkołę podstawową kończy 100% dzieci, lecz w odległych wsiach na Mindanao czy Visayas, szkoły podstawowe kończy czasem tylko 30%. Prezydent Duterte mówił także o fundowaniu przez rząd niektórych studiów wyższych, choć ten szanowny Pan mówił już wiele rzeczy. Według badań przeprowadzonych przez Philippine Statistic Authority, 9% Filipińczyków w wieku od 6-24 lat nigdy nie było w szkole, z uwagi na nędzę.
Ogromnym problemem na Filipinach jest brak właściwego budżetu na system edukacji, i dlatego jest on uważany za zły, lub nawet bardzo zły. Nie oznacza to, że “filipińscy nauczyciele są źli, lub że filipińskie dzieci sa głupie”, ale że z powodu braku podstawowych warunków do nauki i pomocy naukowych, edukacja na Filipinach jest bardzo trudna, wręcz uciążliwa. Zwłaszcza na prowincji brakuje stołów i krzeseł, i uczniowie sami muszą przynosić krzesła do szkoły aby nie siedzieć na podłodze. Brakuje też książek do podstawowego nauczania oraz innych pomocy naukowych, a czasem w klasach jest nawet po 100 uczniów i jest hałas. W szkołach na Filipinach jest za mało toalet oraz często wyłączają elektryczność. W takich więc warunkach nawet najmądrzejsi Filipińczycy mają problem z przyswajaniem wiedzy. Nauczycieli na Filipinach brakuje gdyż pensje są bardzo małe, a uczniowie są tak znudzeni i zirytowani, że tracą ochotę na naukę.
Są na Filipinach także prywatne szkoły, gdzie są biblioteki, dostacznie dużo książek, nauczycie więcej zarabiają, a klasy są o połowę mniejsze niż w szkołach państwowych. Szkoły prywatne zapewniają też mundury, komputery i nawet sale klimatyzowane, co jest ważne w tym tropikalnym kraju. Na Filipinach jednak 83% chodzi do szkół państwowych, a 17% do szkoł prywatnych. Zapisy do szkół średnich stoją na poziomie około 88%. Poziom piśmienności na Filipinach to 95%
Zdrowie
Służba zdrowia na Filipinach jest darmowa dla wszystkich obywateli Filipin, objętych darmowym ubezpieczeniem PhilHealth. Szpitale są podzielone na prywatne i państwowe, i w całych Filipinach jest ich 1800, z czego większość jest państwowa. W dużych miastach szpitale są dobrze zaopatrzone, natomiast na prowincji szpitale są niestety niedofinansowane i brakuje nowego sprzętu medycznego. Jeśli natomiast chodzi o PhilHealth, to jest ono darmowe tylko w teorii, dlatego że nie wszystkie badania i operacje są pokrywane przez ubezpieczenie. W wielu przypadkach pacjenci muszą płacić sami. Na przykłąd wizyta lekarza w domu kosztuje 500 pesos, a noc w szpitalu 2500 pesos. Także, filipińska służba zdrowia jest darmowa, ale system jest stworzony aby wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy.
Jeśli chodzi o fiilipińskich lekarzy i pielęgniarki, to według powszechnej opinii stoją oni na bardzo wysokim poziomie, a wielu ma dyplomy z zagranicznych, także amerykańskich uniwersytetów. Filipińscy lekarze i pielęgniarki są tak dobre, że są chętnie zatrudniani w za granicą. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to dobre dla Filipin, gdyż lekarze pracujący za granicą przesyłają dużo pieniędzy na filipińskie konta, lecz z drugiej strony filipińska służba zdrowia traci wspaniałych specjalistów.
W razie niektórych komplikacji zdrowotnych i potrzebnych operacji, których nie można wykonać na Filipinach, polecam Singapur i Hong Kong.
Szpitale prywatne są szczególnie dobre na Filipinach, a opieka zdrowotna jest na wyższycm poziomie niż w szpitalach państowych. Da miejscowych Filipińczyków usługi te są bardzo drogie, lecz dla obcokrajowców są one wycenione na tyle rozsądnie, że Filipiny stały się popularnym kierunkiem medycznym. W całych Filipinach jest 20.000 aptek otwartych całą dobę, a wiele leków jest dostępnych bez recepty. Bardzo pomocne jest też wszyscy mówią po angielsku.
Choroby przenoszone przez komary, takie jak malaria czy gorączka denga występuję na Filipinach rzadko, ale tylko w miastach. Malaria nadal jest obecna w częściach wyspy Luzon, Mindanao, Mindoro, Basilan, Palawan, oraz w archipelagu Sulu. Jeśli chodzi o malarię to Filipiny są mimo to krajem niskiego ryzyka, zwłaszcza poniżej wysokości 600 metrów n.p.m. Mimo to ciągle radzę używać płynów przeciwko komarom w niktórych częściach Filipin.
Na Filipinach często występuje tajfuny i powodzie, co prowadzi do epidemii cholery. W 2017 roku zgłoszono prawie 200 przypadków poważnego zakażenia bakteryjnego na obszarach wysp Cebu i Bohol.
Zakażenie wirusem HIV / AIDS na Filipinach jest niskie, lecz rośnie. Filipiny mają jeden z najniższych wskaźników zakażeń, ale ma jedną z najszybciej rosnących przypadków na świecie. Naczęściej wirus ten występuje wśród homoseksualistów, którzy są grupą wysokiego ryzyka. Wskaźnik zakażenia wśród mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami powiększył się 10 razy w latach 2010–2015. W czerwcu 2018 roku terapię antyretrowirusową HIV przechodziło 28.045 osób. Większość, aż 97%, stanowili mężczyźni. Jesli ktoś chce, może nazwać ten akapit: „ciemna strona tolerancji”.
Kultura / Religia
Kultura Filipin nie jest według mnie kulturą Wschodu, ale kulturą będącą rezultatem wymieszania się kultur Wschodu i Zachodu. Na kulturę Filipin składają się elementy związane z pierwszymi ludźmi Filipin – Austronezyjczykami, mimo że dziś zdecydowanie przeważa kultura katolickiej Hiszpanii, z silnymi wpływami kultury amerykańskiej. Ponadto kultura Filipin zależy też od danej wyspy, dlatego że pomimo że Filipiny są zdecydowanie krajem katolickim, to na przykład na Mindanao dużą rolę odegrał islam, czyli kultura pochodząca od Arabów. Na Filipinach widać także mniejszy wpływ kultury japońskiej i indonezyjskiej, choć podróżując po tym kraju przez około 2 miesiące, ja osobiście definiuję kulturę Filipin jako „kulturę katolickiej Hiszpanii z ogromnymi wpływami Ameryki, gdzie ludzie są blisko związani z wyspiarskim sposobem życia w tropikach”.
Filipiny były kolonią Hiszpanii przez 333 lata, przez co dziś są one jedynym krajem katolickim w Azji. Filipińczycy są bardzo religijni, a swięta Bożego Narodzenia są na Filipinach obchodzone najdłużej. W całym kraju znajduje się wiele kościołów oraz ogromnych katedr, które były wiele razy obudowywane, i które mają wielką wartość historyczną. Jedną z nich jest katedra Santo Nino w Cebu City, która została zbudowana po przybyciu Ferdynanda Magellana na Cebu. (Jest to moja ulubiona katedra na Filipinach). Dziś miasta i wsie, ulice oraz imiona i nazwiska Filipińczyków mają nazwy hiszpańskie. Nazwy hiszpańskie mają też wodospady, plaże oraz szczyty górskie, a litera „j” jest wymawiana jako „h”, czyli też po hiszpańsku. Hiszpańska kultura Filipin jest więc ewidentna, a 3mln Filipińczyków wciąż mówi po tym językiem.
Gdy tylko Amerykanie usunęli demokrację wprowadzoną siłą przez Hiszpanię i wprowadzili swoją własną w1898 roku, zaczęła się amerykanizacja Filipin. Proces ten miał trwały wpływ na kulturę kraju. Amerykanie przesłali na Filipiny nauczycieli angielskiego, i w ten sposób język ten został obowiązkowo nauczany w całym kraju. Po 48 letniej kolonizacji Filipin przez Stany Zjednoczone, hiszpański został zastąpiony przez język angielski. Wielu filipińskich nauczycieli skończyło amerykańskie uniwersytety, a językiem urzędowym Filipin obok filipińskiego, jest angielski. W przeprowadzonych badaniach 76% Filipińczyków powiedziało, że rozumie angielski, choć ja podróżując po Filipinach odniosłem wrażenie, że każdy w tym kraju mówi po angielsku. Oprócz tego nazwy miast mają człon „city”, jak na przykład Cebu City czy Iloilo City. Wiele słów angielskich zostało wprowadzonych do słownika filipińskiego, czasem jednak mając inną pisownię. Przykładami są tu: cake = keyk, cookies = cukis, biscuit = biskwit. Na Filipinach popularne są też amerykańskie bary szybkiej obsługi, lecz Filipiny mają też swoją własną sieć o nazwie Jollibee, gdzie na przykładzie McDonalda serwowane są burgery, kurczaki jak z KFC, spagetti, oraz filipińskie dania z ryżem. Nawet kultowy filipiński jeepney też został zainspirowany przez Amerykę.
Ja jednak jako podróżnik przygodowy nie pojechałem na Filipiny po to, aby odkryć Hiszpanię i Amerykę. Dla mnie bardziej interesująca jest kultura Filipińczyków wykształcona choćby ze sposobu życia oraz przywiązania do tropikalnych wysp. Ta kultura jest dla mnie o wiele bardziej interesująca i tą chciałbym też omówić. Podróżując po Filipinach zobaczyłem, że kultura Filipińczyków polega także na spędzaniu czasu na plażach, pod palmami, oraz na remontowaniu drewnianych łódek i wyruszania na połowy z sieciami. Filipińczycy spędzają czas na łonie natury, na bambusowych hamakach, tam gdzie rosną palmy kokosowe i bananowce, wśród pól ryżowych. Tam też grillują mięso, grają w bilarda pod dachem z liści palmowych, a kobiety wypiekają ciastka ryżowe, używając łupin z kokosów jako drewna na opał. Filipińczycy uwielbiają jeść pod gołym niebem, słuchając przy tym muzyki i tańcząc. Kalendarz Filipin jest pełen wielu festiwali, podczas których Filipińczycy śpiewają i tańczą w kolorowych strojach, oraz poprzez swoje tradycje nawiązują do przedchrześcijańskiej przeszłości narodu, z wierzeniami katolickimi i ideologią współczesności.
Pomimo ciężkiej sytuacji ekonomicznej Filipińczycy to wesoły naród, który jest gościnny, inteligentny, i jest blisko związany z naturą. Życzę tym ludziom wszystkiego dobrego, i uważam że z punktu widzenia białego podróżnika ich tradycje są ciekawe i warte poznania. Z powodu wyspiarskiej kultury Filipin na łonie tropikalnej natury, podróżnicy z łatwością mogą ją odebrać jako kulturę relaksu, mimo że na Filipinach życie łatwe nie jest.
Jeśli chodzi o podział religijny, to 92% Filipińczyków jest chrześcijanami, w tym 81% należy do kościoła katolickiego, a 11% do protestanci, ortodoksyjni i inni. 11% Filipińczyków to muzułmanie, a około 2% to buddyści. Rdzenne wierzenia religijne na Filipinach są także praktykowane, lecz tylko przez około 2% populacji. Filipiny są więc zdominowane przez katolicyzm.
Wolność słowa
Artykuł III Sekcja 4 Konstytucji Filipin z 1987 roku stanowi, że żadne prawo nie będzie uchwalane w sposób ograniczający wolność słowa lub wypowiedzi. No cóż, zobaczmy jak te piękne słowa mają się do wolności. W Anglii też jest przecież wolność słowa, lecz ten kto nie zgadza się z islamizacją Brytanii, idzie do więzienia za „złe parkowanie”. Mówię to na wypadek, gdyby Anglicy chwalili swoją „oazę demokracji”, jednocześnie szukając wad w dalekich krajach.
Generalnie, dziennikarze na Filipinach mogą mówić co im się podoba, lecz ciekawe jest to, co dzieję się potem. Otóż Filipiny od lat wiodą na liście krajów mordujących dziennikarzy. Oznacza to, że jeśli ktoś ma krytyczne zdanie na temat prezydenta i rządu, to w najlepszym wypadku albo trafia do więzienia, albo znajdują go martwego. W latach 1992-2018 zabito 80 dziennikarzy.
Głośna na Filipinach była sprawa, pokazująca prawdziwe światło „wojny z narkotykami”, zorganizowaną przez prezydenta Duterte. W wojnie tej zginęło ponad 12.000 biednych Filipińczyków z prowincji, przez co dziennikarze piszący o tej sprawie mają ogromne nieprzyjemności. Tak zwane Ministerstwo Sprawiedliwości budowało oskarżenia latami, a pod polityczną lupą na Filipinach jest także kościół katolicki, w razie gdyby był krytyczny co do działań rządu.
Poważnym przestępstwem na Filipinach jest tak zwane „oszczerstwo”, co według mnie jest odbiciem europejskiej wersji tego samego prawa o nazwie „mowa nienawiści”. Jest to prawo stworzone przez „demokratów”, aby mogli zwalczać wolność słowa. W Europie jest więc tak samo, choć nazewnictwo jest inne.
Według Reporterów Bez Granic, na liście wolności prasy i słowa, w 2019 roku Filipiny są na 134 miejscu, na 180 krajów i terytoriów. Ocenę wolności słowa na Filipinach polecam moim czytelnikom.
Problemy ekologiczne
Turyści odwiedzający Filipiny, w tym także ja, uważają ten kraj za plażowy raj, gdzie znajdują się błękitne wodospady, jaskinie oraz tropikalna roślinność. Jednak za wszystkimi wspaniałościami Filipin kryją się wprawiające w zastanowienie problemy ekologiczne. Nie trzeba nawet odbywać podróży po Filipinach aby zobaczyć pierwsze problemy ekologiczne. Wystarczy wylądować w Manili. Na przykład rzeka Pasig przepływająca przez Manilę jest jedną z najbrudniejszych rzek świata, a na jej brzegu znajdują się tony śmieci. Niedaleko jest Plac Rizala, nad rzeką piękne oceanarium, a obok taka brudna niespodzianka.
Do głównych problemów ekologicznych Filipin należą: zanieczyszczenie powietrza i wody, erozja gleb, erozja wybrzeży, osuwanie się gleb, nielegalne wydobycie surowców naturalnych, wylesianie kraju, oraz wymieranie dzikich zwierząt, i często pomijane niszczenie raf koralowych. Na Filipinach łowią ryby za pomocą dynamitu. Wszystkie te problemy mają oczywiście związek z nadmierną populacją Filipin, czego efektem jest także problem z odsyskiwaniem śmieci. Będąc na Filipinach radzę pić butelkowaną wodę lub płyn z kokosów, ale nie wodę z kranu.
Do kolejnych problemów ekologicznych Filipin zaliczane są tak zwane „ocieplenie klimatu” lub „zmiana klimatu”, lecz ja do tych dwóch podchodzę z dystansem. Lewicowi wyznawców „ocieplenia klimatu” nie potrafią odpowiedzieć na pytanie, dlaczego populacja niedźwiedzi polarnych się zwiększa, jeśli podobno „poziom wód się podnosi i lody topnieją”.
Do tego wszystkiego Filipiny mają bardzo niefortunną lokalizację, gdyż z uwagi na swoje położenie występują trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów. Ponadto wyspiarskie Filipiny są otoczone przez wodę z każdej strony i są zwrócone w stronę Oceanu Spokojnego, gdzie występuje 60% tajfunów świata. W 2013 roku tajfun Yolanda zabił 10.000 osób i zniszczył nieruchomości, uprawy i infrastrukturę wartą miliard pesos.
Zanieczyszczenie powietrza z powodu odpadów przemysłowych i samochodów jest największe w Manili, lecz dotyka około 98% populacji Filipin. Rocznie z powodu powietrza złej jakości umiera 4000 Filipińczyków, a rzeka Pasig jest jedną z najbrudniejszych rzek świata, do której codziennie wyrzucanych jest 150 ton odpadów domowych i 75 ton odpadów przemysłowych.
Z tematem tym jest powiązane oczywiście zanieczyszcenie wody. Na Filipinach aż 58% wód powierzchniowych jest skażonych, co oznacza, że choć nie ma problemu z niedoborem wody, to picie jej jest niebezpieczne. Na Filipinach tylko 5% całkowitej populacji jest podłączonych do sieci kanalizacyjnej, co oznacza że 95% wyrzuca odpady i wszelkiego rodzaju nieczystości do rzek, a potem robi z niej herbatę. W dziale o zdrowiu, nawiązałem do zakażenia holera.
Za pozwoleniem filpińskiego rządu, w XX wieku lasy zmmiejszyły się z 70% do 20% całkowitej pokrywy kraju. Nielegalne wycinanie lasów jest na porządku dziennym, czego osobiście doświadczyłem będąc na Bohol. Wszedłem do lasu, a po chwili ukazała się przede mną pustynia pokrytą gliną. Filipiny mają 46 zagrożonych gatunków, 4 zostały już wybite, a orygonalnej pokrywy lasów deszczowych dziś zostało tylko 3.2%. Na początku XX wieku Filipinby miały 17mln hektarów lasów tropikalnych, a dziś mają tylko 1.2mln hektara. W takich chwilach przestaję lubić Filipińczyków i odnoszę się ponownie do mojego artykułu, pt. „Eksplozja populacji”.
Historia Filipin
Początki kształtowania się Filipin
Pierwsi ludzie zamieszkujący Filipiny zajmowali się zbieractwem tropikalnych owoców oraz polowaniem i rybołóstwem. Przez wieki pierwsi Filipińczycy utrzymywali się tylko z tego co dawała im ziemia i morze, i dopiero pomiędzy III i II wiekiem przed naszą erą nauczyli się uprawiać ziemię i hodować zwierzęta.
W X wieku Filipińczycy bardziej się rozwinęli dzięki handlu z Chinami, a w XII wieku na wyspy Filipin dotarli arabscy kupcy, którzy wprowadzili islam.
Hiszpańska kolonizacja Filipin
W 1521 roku dotarł do Filipin Ferdynand Magellan i dołączył je do Królestwa Hiszpanii. W ten właśnie sposób zaczął się okres hiszpańskiej kolonizacji Filipin, którt trwał przez 333 lata, aż do 1898 roku. Gdy tylko Magellan dopłynął na Filipiny, od razu zaczęła się katolizacja kraju. Po brzybyciu Magellana, w tym samym wieku Hiszpanie zbudowanie między innymi katedrę Santo Nino w Cebu, oraz katedrę w Manili, i warowne forty w tych miastach. Kolonizacja Hiszpanii miała ogromny wpływ na kulturę Filipin, co omówiłem w rozdziale „kultura / religia” powyżej.
W nadziei na bardziej efektywny proces kolonizacyjny Filipin, Magellan ochrzcił marionetkowego władcę Humabona, który w jego mniemaniu miał być Filipińczykiem służącym koronie hiszpańskiej. Jednak kolonizacja Filipin nie była dla Hiszpanów łatwa, gdyż władca o imieniu Lapu Lapu nie poddał się koronie hiszpańskiej, a wraz z nim sprzeciwili się też i inni. Magellan wysłał wojsko aby usunąć patriotę, lecz Hiszpanie przegrali a Magellan został zabity.
Marzenie Magellan o pełnej kontroli Hiszpanii nad Filipinami spełnił dopiero Miguel Lopez de Legazpi, który w 1565 roku poprowadził ofensywę na wyspę Cebu. Symbolem sukcesu tej kampanii wojennej był fort hiszpański, który istnieje do dziś. Następnie, w roku 1571 Hiszpanie dopłynęli na wyspe Luzon i zbudowali miasto otoczone murem – Intramuros. Wewnątrz miasta zbudowali katedrę katolicką oraz Fort Santiago. Miasto Intramuros było początkiem stolicy Filipin, które potem zmieniło nazwę na Manila. Nawet sama nazwa kraju – Filipiny, powstała od imienia hiszpańskiego króla Filipa II.
Nastęonie Hiszpanie skolonizowali całą wyspę Luzon, i stworzyli na Filipinach system feudalny, co oznacza że Hiszpanie byli właścicielami, a Filipińczycy tanimi wyrobnikami. (Podobnie jak dziś jest w Polsce w przypadku Żydów i Polaków).
Następne lata poszły już po myśli Hiszpanów, którzy wraz w konwistadorami zatrudnili misjonarzy, i wspólnie nawrócili Filipińczyków na katolicyzm. W tym samym czasie powstawały kościoły, a także katolickie szkoły i uniwersytety, i Hiszpanie rozwijali Filipiny w taki sposób jak im to pasowało. Wyższa klasa Filipińczyków, która przeszła na katolicyzm żyła w dobrobycie a niższa klasa nie miała większych praw, poza uprawą ryżu i budowaniu hiszpańskich projektów.
Wkrótce Hiszpanie zaczęli też handlować z Chinami. Towary takie jak jedwab, lakier i porcelana była importowane na Filipiny, skąd Hiszpanie posyłali chińskie towary do swoich innych kolonii, jak np. Meksyk. (Myślę, że jest to bardzo ważny akapit, gdyż zazwyczaj spotykam się opinią, że „Brytyjczycy skolonizowali cały świat”. Ludzie kompletnie zapominają o kolonialnej Hiszpanii, Portugalii, Francji, Holandii, Belgii, i w bardzo małym stopniu także o Niemcach.)
Gdy chciałem już uniewinnić Brytyjczyków, niestety muszę podać informację że w 1762 roku Imperium Brytyjskie podbiło hiszpańską stolicę kolonialną Filipin – Manilę, oraz okupowało Manilę i główny port Cavite przez 20 miesięcy. Jednak na mocy Traktatu Paryskiego z 1763 roku, Brytyjczycy oddali Hiszpanom te terytoria w 1764 roku. (Dokładnie z tym samym przykładem spotkałem się podróżując po Malezji, gdzie Brytyjczycy zaciekle konkurowali z Holendrami i Portugalczykami.)
W drugiej połowie XIX wieku Filipińczycy byli już bardzo zmęczeni hiszpańskim kolonializmem i narastały uczucia wyzwoleńcze. W 1872 roku Filipińczycy zorganizowali bunt, lecz został on szybko zmiażdżony. Godny uwagi jest tu filipiński pisarz Jose Rizal, który potem stał się bohaterem narodowym. W 1892 roku Jose Rizal założył ruch polityczny o nazwie Liga Filipina, który wzywał do reform, a nie do rewolucji. Jednak władze kolonialne Hiszpanii uznały go za zbyt niebezpiecznego, i dlatego Rizal został stracony przez kolonialny reżim Hiszpanii 30 grudnia 1896 roku. Rizal napisał dwie powieści „Noli Me Tangere” („Nie dotykaj mnie”) i „El Filibusterismo” („Filibusterer”), które podsycały filipiński nacjonalizm. (Chciałbym tu zwrócić uwagę, że walka o wolność i nacjonalizm są uważane za dobre w byłych krajach kolonialnych, lecz nacjonalizm i walka o wolność w krajach europejskich są przyrównywane do „rasizmu” i „nazizmu”. Jest to nic innego jak podwójne standardy „nowoczesnej” lewicy.)
Stracenie Rizala tylko rozwścieczyło Filipińczyków i rewolucja stawała się coraz silniejsza. W tym samym czasie Andres Bonifacio utworzył bardziej ekstremalną organizację o nazwie Katipunan. Filipińczycy jednak nie pokonali Hiszpanów, dlatego że drugi wróg był już w drodze.
Amerykańska kolonizacja Filipin
Ten akapit na temat historii Filipin może się wydawać przedwiośniem polskiej historii. Gdy „przyjaciele” ze Związku Radzieckiego pokonali wrogów z nazistowskich Niemiec, postanowili już zostać w Polsce przez następne 50 lat, i pewnie zostaliby dłużej gdyby były ku temu warunki. W przypadku Filipin rolę nazistowskich Niemiec odgrywa Hiszpania, a rolę „radzieckich wybawców” oczywiście Ameryka.
Amerykańska kolonizacja Filipin zaczęła się w 1898 roku, gdy nastąpiła wojna pomiędzy USA a Hiszpanią. Tego samego roku Amerykanie pokonali Hiszpanów i w ramach traktatu pokojowego Hiszpania przekazała Filipiny USA. W międzyczasie Filipińczycy stawiali opór, gdyż podczas wojny rewolucjoniści otoczyli Manilę. Pomimo, że Amerykanie już przejęli kontrolę, to wojna z filipińskimi patriotami trwała aż do 1902 roku, kiedy przywódca rewolucjonistów – Emilio Aguinaldo, został pojmany. W ten oto sposób Amerykanie wprowadzili „demokrację” na Filipinach.
Amerykańska okupacja Filipin była charakterystyczna dla zaborów rosyjskich w Polsce, gdyż polegała na niszczeniu miejscowej kultury. Amerykanie na siłę chcieli amerykanizować Filipińczyków, co nazwali „dobrą asymilacją”. Co prawda Amerykanie podnieśli poziom pisania i czytania na Filipinach, lecz głównie w języku angielskim, co było na ich korzyść. Pomimo wprowadzania angielskich słów i amerykańskich zwyczajów, Filipiny jednak zachowały swoją kulturę
W 1935 r. Filipiny stały się wspólnotą i były częściowo niezależne. Manuel Quezon został prezydentem a USA obiecały, że Filipiny staną się całkowicie niezależne w 1945 roku.
Jednak w grudniu 1941 roku Japonia zaatakowała amerykańską flotę w Pearl Harbor, a następnie 10 grudnia 1941 roku Japonia napadła na Filipiny. W rezultacie japońskiej inwazji, Cesarstwo Japonii okupowało Manilę od 2 stycznia 1941 roku do 6 maja 1942. Amerykanie wrócili na Filipiny w październiku 1944 roku i odzyskali Manilę w lutym 1945. (Pomimo niepodległości wojsko amerykańskie na Filipinach, w Subic Bay i Clark Air base było obecne aż do 1993 roku.)
Czasy pokolonialne
Filipiny uzyskały niepodległość 4 lipca 1946 roku, a Manuel Roxas zostal pierwszym prezydentem nowo niepodległego narodu. Niestety początki nowego narodu nie były łatwe, gdyż gdy zabrakło okupantów i kolonizatorów, Filipińczycy zwalczali siebie nawzajem. Ważnym nazwiskiem jest tu Ferdynand Marcos, który rządził Filipinami od 1965 roku. W tym czasie była na Filipinach ogromna bieda, powstawały chuligańskie bojówki komunistyczne, i ludzie byli wściekli że Filipiny nie są modernizowane. Marcos zawiesił kongres i aresztował całą opozycję, w 1983 roku zamordował przywódcę opozycji Benigno Aquino, a w 1986 roku zorganizował „wolne wybory”, które ewidentnie sfałszował. W tym czasie Cory Aquino, będąca wdową po Benino Aquino także ogłosiła swoje zwycięstwo, w czego rezultacie nastąpiła rewolucja i Marcos był zmuszony do opuszczenia Filipin. W 1992 roku do władzy doszedł Fidel Ramos, który poprawił infrastrukturę i ekonomię.
Następny prezydent – Joseph Estrada, był prezydentem kryzysu ekonomicznego, który został oskarżony o korupcję a następnie zmuszony do ustąpienia. Do dziś Filipiny są biednym krajem, lecz ludzie optymistycznie patrzą w przyszłość.
Mapa
Lokalizacja
Informacje praktyczne
Wiza turystyczna: osoby chcące odwiedzić Filipiny w celach turystycznych mają kilka opcji. Generalnie większość obywateli krajów europejskich (Polska, UK), Ameryki Płn, Rosji i Australii dostaje darmowy stempel na lotnisku, który uprawnia do 30-dniowego pobytu. Ja od razu wiedziałem, że zostanę dłużej, dlatego wyrobiłem wizę na 59 dni w konsulacie Filipin w Londynie, za £28. Ważne jest także, że od daty wystawienia filipińskiej wizy należy dolecieć na Filipiny w ciągu 3 miesięcy, lecz pobyt ciągle nie może trwać dłużej niż 59 dni.
Co ciekawe; Chiny, Indie, Pakistan i Iran potrzebują wiz już od dnia numer 1.
Przedłużenie wizy na Filipinach jest bardzo łatwe lecz drogie, dlatego osobom, które chcą zostać na Filipinach pół roku, ja osoboście radzę odbywać wycieczki wizowe do krajów sąsiednich i tam wyrabiać nowe wizy filipińskie na kolejne miesiące. Ewentualnie po powrocie na Filipiny dostajemy nowy darmowy stempel, lecz tylko na 30 dni. Na Filipinach w celach turystycznych można też zostać 6 lub 12 miesięcy, i nawet dłużej. Generalnie, jeśli turysta ma gruby portfel, filipiński urzędnik ma gumową pieczątkę.
Bezpieczeństwo: Spędziłem na Filipinach 2,5 miesiąca i nigdy nie miałem problemu. Podróżowałem w dzień i w nocy po wyspach Luzon, Panay, Cebu, Bohol i wielu innych; i zawsze było bezpiecznie. Istnieją dowody na to, że wyznawcy „religii pokoju” organizują ataki terrorystyczne na wyspie Mindanao i na Morzu Sulu, lecz rozmawiałem z Filipińczykami mieszkającymi w Davao, którzy powiedzieli że miasto to jest bezpieczne.
Na Filipinach trwa konflikt z muzułmanami z organizacji Abu Sayyaf, którzy organizują ataki terrorystyczne, podpalenia kościołów i porwania dla okupu na terenach całego kraju, lecz uważam że nie należy popadać w paranoję. Według Brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych „nie należy wchodzić do drewnianego kościoła gdyż cegła może spaść na główę”, lecz np. w 2018 roku Filipiny odwiedziło ponad 7mln turystów, i wszyscy wrócili w jednym kawałku. Według mnie do największych niebezpieczeństw na Filipinach należy zaliczyć pękniętą prezerwatywę, gdyż można się nabawić chorób.
Poruszanie się po kraju: Filipiny mają dobrze rozwinięty transport. W miastach są oczywiście kultowe jeepney i taksówki, choć ja polecam też motorowery do wynajęcia i autostop. Pomiędzy miastami na tych samych wyspach są dobrze zorganizowane połączenia autobusowe. Filipiny są krajem wyspiarskim, dlatego pomiędzy wyspami działają małe łodzie pasażerskie, oraz duże promy przeworzące autobusy.
Na szczęscie w tak rozległym kraju jak Filipiny są też połączenia lotnicze. Ja polecam AirAsia https://www.airasia.com/, oraz Cebu Pacific https://www.cebupacificair.com/. Nie wyobrażam sobie abym miał jechać autobusami i promami z pól ryżowych w północnym Luzon na plaże w Palawan lub Bohol. Na szczęście te dwie linie oferują regularne loty w dobrej cenie.
Ceny (na rok 2018 kiedy £1=67Php): Generalnie najłatwiejszym przelicznikiem podczas mojej podróży było, że każde 1000 pesos które wydawałem, było warte około 15 funtów. Filipiny nie są drogim krajem, i myślę że każdy kto pracuje w kraju europejskim może sobie pozwolić na miesięczny wyjazd bez wykrwawiania swojego domowego budżetu.
Za pokoje wieloosobowe płaciłem od zazwyczaj od 300 do 400 pesos za noc, choć czasem miałem tą samą cenę za pokoje prywatne. Za tą cenę nie należy się jednak spodziewać złotych kranów i kryształowych żyrandoli. Mówię tu o budżecie. Nieco droższe pokoje to koszt 500-600 pesos, i nawet 100 pesos, lecz to już jest wyższy budżet, który mi nie był potrzebny.
Transport jest tani. Za 12h jazdy autobusem, z Manili do Legaspi zapłaciłem 650 pesos. Za 3.5h jazdę autobusem z Cebu City na wyspę Bantayan zapłaciłem 230 pesos, oraz dodatkowe 105 pesos za prom. Na przykład 2h jazda z Cebu City do Moalboal kosztowała mnie 140 pesos.Transport lokalnymi łodziami na małe wyspy to zazwyczaj koszt od 20-50 pesos. Koszt przejazdy jeepney to około 8-10 pesos. Wynajęcie motoroweru na 24h to koszt 150-250 pesos plus koszt benzyny.
Za wstęp na prywatne wyspy, takie Kalanggaman czy Virgin, zapłaciłem 500 pesos od osoby. Wejście do wodospadów kosztowały mnie 20-50 pesos, choć był też jeden za 100 pesos.
Jedzenie na Filipinach jest dobre, zdrowe i tanie. Za 50 pesos można zjeść obiad, lecz mi najbardziej zmakowały szaszłyki i kurczaki z grilla pod palmą, za 15-40 pesos. Są też tropikalne owoce, takie jak rambutany czy lanzones, za które zazwyczaj płaciłem 50 pesos, za średniej wielkości torebkę. Mangosteen jest trochę droższy, a banany tańsze. Często można też kupić pokrojone jackfruit lub cały marang za 20-50 pesos. Ryby radzę kupować na bazarach, a nie w restauracjach, i wtedy koszt także będzie znacznie mniejszy, a Filipińczycy pod palmami chętnie go grillują za 20 pesos.
Po podliczeniu wszystkich kosztów uważam, że za 1000 pesos dziennie można mieć wspaniały czas na Filipinach. Jeśli ktoś mieszka w pokoju wieloosobowym, porusza się lokalnym transportem, je na straganach u miejscowych ludzi, i jeśli unika miejsc turystycznych, ten koszt jest wystarczający. Także reasumując, za około 15-20 funtów dziennie podróżnik na budżecie może żyć na Filipinach miło i dostatnio. Do tych kosztów nie zaliczam jednak cen przedłużenia wiz, cen wejść na prywatne wyspy, kosztów alkoholu i restauracji z zachodnim jedzeniem, oraz oczywiście cen „pań do towarzystwa”.
Klimat: Gdyby ująć sprawę dokładniej, to klimat Filipin można by podzielić na tropikalny deszczowy, tropikalny monsunowy i wilgotny subtropikalny (na obszarach o większej wysokości). Jednak ujmując sprawę trochę prościej, klimat Filipin jest klimatem równikowym o wybitnych cechach klimatu monsunowego. Dla turystów oznacza to, że Filipiny mają tylko dwie pory roku: porę mokrą i porę suchą. Pora sucha zaczyna się pod koniec listopada i kończy w maju. Pory deszczowe zaczynają się w czerwcu i trwają do października.
Pogoda na Filipinach jest gorąca i wilgotna, gdzie do głównych cech należy cykliczność zmian kierunku wiatrów i intensywności deszczy. Jest to związane z monsunami, burzami i częstymi powodziami. Najbardziej narażone na niszczycielskie tajfuny są wyspy południowe, jak Mindanao. Powodzie w Manili także zdarzają się regularnie, lecz to ciągle nic z wyspami południowymi, gdzie tajfuny pwodują ogromne powodzie i dewastują całe miasta i uprawy, oraz zostawiają ludzi bez dachu nad głową.
Klimat Filipin charakteryzuje się wysoką temperaturą, ogromną wilgotnością i dużą ilością opadów. Średnia temperatura powietrza na Filipinach utrzymuje się na poziomie 27-28°C, choć w najgorętszych miesiącach, tuż przed monsunem temperatura wzrasta w dzień do około 34-37°C. Chłodniej jest w rejonach w górskich, choć tam temperatura nigdy nie spada poniżej 15°C. Temperatura wody waha się w okolicach 24-28°C. Filipiny są jednak bardzo wilgotnym krajem, gdyż przez cały rok wilgotność wynosi przynajmniej 80%, a podczas pory deszczowej dochodzi nawet do 100%.
Ważnym pytaniem, na które postaram się odpowiedzieć, to które miesiące są najlepsze na odwiedzenie Filipin. Kwiecień i maj sa bardzo gorące, a słońce nie ma litości. Przypominam tutaj przede wszystkim białym ludziom, że długi pobyt na ostrym słońcu doprowadzi do oparzeń ich białej skóry. Nie jest to co prawda upał rodem z Dubaju, gdzie w maju biali czują się skwarki na patelni. Na Filipinaach jest morska bryza i duża wilgotność, lecz słońce jest bardzo ostre. Także, ja na pewno nie podróżowałbym po Filipinach od marca do maja, gdyż jest zbyt gorąco. Ja wolę porę deszczową, dlatego że ciągle jest bardzo ciepło, choć nie ma już uczucia żaru, a przy tym są regularne deszcze, przez co czułem sie lepiej. Ja na Filipinach byłem od sierpnia do grudnia, i w tym czasie miałem znośne słońce i deszcz. Temperatury były niższe i było łatwiej oddychać w tym gorącym, wilgotnym kraju.
Internet: ma tą zaletę, że istnieje na Filipinach. Czasem jest lepszy a czasem gorszy, a czasem po prostu wyskakuje przez okno i go w ogóle nie ma. W małych wsiach jest najgorszy. Tak czy inaczej, nikt chyba nie jeździ na Filipiny dla internetu?